W latach 90., gdy była żoną "Słowika", jej życie przypominało bajkę - luksusowe wakacje, drogie stroje, imprezy, nazwisko, które budziło respekt wśród największych gangsterów w kraju. W 2013 r. trafiła do aresztu. Wyszła z niego po 2,5 r., niemal bez grosza przy duszy. Na szczęście kto jak kto, ale "Słowikowa" na interesach się zna! Najważniejszy atrybut celebrytki, czyli fanów, już ma. To dla nich organizuje w całej Polsce spotkania - jak na królową przystało - przy winie musującym. Lecz nie ma nic za darmo. Żeby porozmawiać z Moniką Banasiak o jej życiu, trzeba zapłacić od 150 do 250 zł za opcję z kolacją. Można też, tak jak inne gwiazdy, zaprosić ją na prywatną imprezę, co może kosztować kilka tysięcy złotych. Ale "Słowikowa" dba również o tych fanów, którzy nie dysponują takim budżetem. Organizuje spotkania autorskie, a niebawem też mikołajkowe podpisywanie swojej książki. W sumie Monika Banasiak chce odwiedzić w najbliższym czasie kilkanaście miast w całej Polsce.
- Zainteresowanie wokół pani Moniki jest olbrzymie, wciąż mamy jakieś spotkania, a telefony się urywają. Teraz na dodatek została twarzą i ambasadorką niemieckiej marki odzieżowej, jako jedyna osoba w Polsce. Przy tym Monika jest bardzo skromną, ciepłą osobą, otwartą na ludzi. Nie chodzi jej o sławę, a właśnie o możliwość rozmów i kontaktu z ludźmi - mówi nam jej menedżer Patryk Boro.
Zobacz także: "Masa" chce wygryźć Ziobrę