Byliśmy naiwni. Najpierw senator przez prawie miesiąc udaje strusia. Nie ma ochoty zmierzyć się z tym, z czym zmierzyć się ma obowiązek. Nie ma odwagi stanąć przed wyborcami i wytłumaczyć uczciwie całą sytuację. Jeżeli jest niewinny, niech nam to powie. Niech powie, jak to się stało, że zaczął płacić szantażystom pieniądze i dlaczego to robił. Jeżeli jest winny, niech stanie jak mężczyzna, jak senator wreszcie i niech przeprosi.
Zrozumiemy go. Każdy z nas ma prawo upaść, ale za upadek KAŻDY musi ponieść przewidziane prawem konsekwencje. Krycie się za immunitetem jest po prostu tchórzostwem. A to, co wczoraj zrobili senatorowie dla Piesiewcza, to zwykła niedźwiedzia przysługa. Co to za brednie, że najpierw trzeba osądzić i skazać szantażystów, a dopiero potem zająć się sprawą senatora? Niby dlaczego nie można tych spraw prowadzić równolegle? Bo obywatel Piesiewicz jest ponad prawem? Bo trzeba grać dla kolegi na zwłokę? Taka jest wasza przyzwoitość Panowie Senatorowie?
Senator Piotr Zientarski (PO) mówi wprost, że według niego nie ma podstaw do uchylenia immunitetu Krzysztofowi Piesiewiczowi! Nie ma podstaw? Zarzuty prokuratury posiadania i nakłaniania do zażywania narkotyków to brak podstaw? Bez uchylenia immunitetu nie poznamy prawdy! A do prawdy my, obywatele, mamy prawo. Dość krętactw!