Ich lider, który konfliktuje się co najmniej niepotrzebnie z różnymi grupami, mediami (ostatnio z Radiem Zet), może być powoli oceniany jako obciążenie sprawnej formacji.
Zwykli ludzie nie wiedzą, jak podejść do zaproponowanego przez Kaczyńskiego dwubiegunowego podziału na tych Polaków, którzy są z grupy AK, i tych z innych środowisk. To podział z lat 50. ubiegłego wieku, może 60. w żaden sposób nieprzystający do rzeczywistości. Członkowie PiS stojący wyżej w hierarchii nie są jeszcze wystarczająco silni do otwartego buntu, ale będą wzmacniać własną pozycję, żeby odsuwać Kaczyńskiego. Po co komu lider, który stosuje taktykę strusia, udając, że nie ma żadnego konfliktu wewnątrz partii, a doradców albo nie ma, albo ich zastraszył.
Zbigniew Ziobro będzie chciał przejąć schedę po Kaczyńskim. Jego gest pojednania z liderem to tylko dobrze świadcząca o jego politycznych umiejętnościach gra. Pytanie, na ile cierpliwy i na ile silny będzie Ziobro, bo zmiany w sposobie myślenia Jarosława Kaczyńskiego raczej nie powinniśmy się spodziewać.