Czy Rosja faktycznie nie interesuje się wynikiem? Gra Kremla o wpływy
Mimo oficjalnych zapewnień, Kreml może uważnie śledzić sytuację, kalkulując każdy ruch. Pieskow może mówić o obojętności, ale prawda może być zupełnie inna. Stany Zjednoczone od lat grają kluczową rolę w NATO i wspierają wschodnią flankę sojuszu, co dla Rosji ma ogromne znaczenie. Analitycy uważają, że Kreml może publicznie zachowywać dystans, ale w rzeczywistości Rosja może liczyć na ograniczenie amerykańskiego zaangażowania w Europie. Wygrana Donalda Trumpa mogłaby być sygnałem do większej swobody działania na obszarze byłych wpływów ZSRR.
Wybory USA 2024: Kiedy poznamy wyniki wyborów prezydenckich?
Trump czy Harris: Który wynik bardziej pasuje Kremlowi?
Scenariusze są różne. Trump, który w przeszłości łagodził swoje podejście do Rosji, może powtórzyć ten manewr i zacząć dystansować USA od Europy, podczas gdy Kamala Harris może stawiać na dalsze wsparcie NATO i twardą politykę wobec Rosji. Wynik tych wyborów ma dla Kremla znaczenie nie mniejsze, niż dla Amerykanów.
Dlaczego Kreml dystansuje się oficjalnie?
Deklaracja Pieskowa o obojętności Rosji wobec wyników wyborów w USA może być celową zasłoną dymną. Z jednej strony Kreml może chcieć pokazać, że nie jest zaangażowany w wewnętrzne sprawy Stanów Zjednoczonych i unikać oskarżeń o ewentualne próby ingerencji. Z drugiej strony, Rosja nigdy nie była obojętna wobec zmian na szczycie w Białym Domu. W końcu bezpośrednio wpływają one na jej polityczne manewry w Europie i na Bliskim Wschodzie. Pieskow może jedynie uspokajać zachodnią opinię publiczną, ale rzeczywistość może wyglądać zupełnie inaczej.
Obecne wybory są dla Kremla wyjątkowo istotne, zwłaszcza że Stany Zjednoczone to kraj, którego polityka wobec Rosji – szczególnie w kwestii sankcji i pomocy Ukrainie – bezpośrednio wpływa na sytuację wewnętrzną Rosji. Każdy kandydat ma inne podejście do relacji z Moskwą, a każdy potencjalny wynik to dla Federacji Rosyjskiej inny scenariusz.
Donald Trump, który wcześniej przyjął bardziej przyjazny ton wobec Moskwy, mógłby wprowadzić zmiany w polityce USA w Europie. Być może przychyliłby się do ograniczenia wsparcia NATO na wschodniej flance. Takie podejście mogłoby dać Kremlowi szansę na odzyskanie wpływów na obszarach, które tradycyjnie uważa za swoją "strefę interesów". Możliwe ograniczenie wsparcia dla Ukrainy także mogłoby być korzystne dla Rosji, dając jej więcej swobody w działaniach w regionie.
Z kolei Harris, kontynuując politykę Bidena, najpewniej trzymałaby twardą linię wobec Rosji, wzmacniając sankcje i intensyfikując wsparcie dla NATO. Dla Kremla oznaczałoby to dalszą presję gospodarczą i wojskową, co zmusiłoby Rosję do poszukiwania nowych sojuszy i źródeł wsparcia. Być może w Chinach lub na Bliskim Wschodzie?
Poniżej galeria: Kamala Harris kandydatką Demokratów na prezydenta USA?