Michał Karnowski: Kreml nas nie rozumie

2010-04-08 3:37

Spotkanie premierów Polski i Rosji w Katyniu komentuje dziennikarz Michał Karnowski

"Super Express": - Jak pan ocenia przemówienie premiera Rosji?

Michał Karnowski: - Ogromnie mnie rozczarowało. Było dużo poniżej tego, czego się spodziewałem, a oczekiwania miałem bardzo nisko ustawione. Z jego słów wyłania się wizja, według której mord dokonany na Polakach był jednym z elementów wielu zbrodni sowieckiego reżimu.

- A czy nie był? Władimir Putin powiedział o sprawczej roli Stalina. Na dolnych szczeblach jego władzy stali ci, którzy mieli wyćwiczony palec w naciskaniu na spust. Strzelali do Rosjan, dostarczono im Polaków - strzelali do Polaków. Zresztą w Katyniu polskie ofiary stanowią mniejszość.

- Nie neguję prawa premiera Rosji do pamiętania o rosyjskich ofiarach. Jednak w swoim źle napisanym i źle wygłoszonym przemówieniu zupełnie nie dotknął tego, co Polacy rozumieją przez słowo "Katyń". Istota sprawy pozostała z boku. Nie chodziło nam tylko o to, żeby Putin i Tusk uczcili razem pamięć ofiar reżimu stalinowskiego. Polska czci tam swoich najlepszych synów, którzy zginęli po najeździe obcego państwa na polskie granice. Zamordowano ich nie tylko dlatego, że byli oficerami i reprezentantami wyższych klas społeczeństwa, lecz dlatego, że byli polską elitą narodową - rozpatrujemy więc to w kategoriach polskości. Walka o pamięć o Katyniu przecież również była walką o polskość. Zbrodniarze też mieli swoją narodowość. Właśnie to potwierdza zasadność oczekiwania przez Polaków słowa "przepraszam" od Rosjan. Cały kontekst relacji polsko-rosyjskich został pominięty. Jakby to nie było spotkanie premierów dwóch państw, które ze sobą graniczą, lecz wewnętrzne spotkanie przedstawicieli jednego narodu. To tak jakby mówić o ofiarach nazistów, nie wspominając, że owi naziści mieli określoną narodowość.

- Nazizm był jedynym systemem, który pochodzenie etniczne ustanowił czynnikiem nadrzędnym, wręcz Bogiem. Niemieckość była punktem wyjścia do każdego działania. Komunista nie stawia narodowości w centrum swoich ideałów. Dlatego na Kremlu mógł zasiąść Gruzin. Decyzję o zamordowaniu polskich oficerów również podjęły osoby nie tylko narodowości rosyjskiej. Piotr Zychowicz niedawno ciekawie zauważył na łamach "Rzeczpospolitej", że: "Związek Sowiecki był całkowitym zaprzeczeniem Rosji, jej absolutną antytezą. Tak samo jak PRL był antytezą Polski. Rosja została zniszczona przez bolszewików w latach 1917-1920 podczas wojny domowej. Przez trzy lata Rosjanie stawiali bolszewikom zacięty opór, walcząc o wolność swej ojczyzny. Ostatecznie jednak ponieśli klęskę".

- My, Polacy, przeprosiliśmy za Jedwabne - zrobiliśmy to jako naród ustami naszych liderów politycznych i religijnych - choć była to zbrodnia dokonana pod okupacją niemiecką i terror przeciw Żydom był rozpętany przez Niemców. Bo nikt nas nie pyta, na ile polski naród stanowił o sobie, gdy dokonywały się pewne wydarzenia. Wymaga się od nas, abyśmy się rozliczali z wysiedleń Niemców, z antysemickiej nagonki 1968 r., z agresji na Czechosłowację. Nikt nie przyjmie wymówki: to nie my, to komuniści. Choć przecież PRL nie było państwem ani suwerennym, ani demokratycznym, ani wybranym przez Polaków. Na tej samej zasadzie możemy się domagać przeprosin od Rosjan. Zbrodnia w Katyniu nie miała miejsca w 1920 r., lecz dwadzieścia lat później.

- Ale Rosjanie nadal ginęli: za posiadanie ikony w domu czy inną nieprawomyślność.

- Proszę pamiętać, że Rosja sama się uznała za spadkobierczynię Związku Sowieckiego. Przyjęła jako swoje jego dokonania, którymi można się szczycić. Katyń też powinna przyjąć.

Michał Karnowski

Publicysta dziennika "Polska The Times"