Przypomnijmy, że znany prezenter Piotr Kraśko od 6 lat bezprawnie jeździł samochodami. Sąd Rejonowy w Łomży uznał go winnym prowadzenia samochodu mimo cofnięcia uprawnień. Zgodnie z prawem jazda samochodem w takim przypadku jest przestępstwem. Początkowo został skazany na 7500 zł grzywny i kolejny rok zakazu prowadzenia pojazdów. Prokuratura odwołała się od tego wyroku (tzw. nakazowego) i już w normalnym procesie sąd wydał identyczny wyrok. Prokuratura, choć zapowiedziała apelację, ostatecznie z niej zrezygnowała i wyrok jest już prawomocny.
Już w 2009 r. media pisały o tym, że stracił prawo jazdy za punkty karne. Jak się okazuje, jeszcze gorszy był dla niego 2014 r. Wtedy to ponownie zatrzymano mu uprawnienia do prowadzenia pojazdów. By je odzyskać, prezenter TVN musiałby zdać ponownie egzamin. Jednak nie zrobił tego. – W 2015 r. prawomocnie utracił uprawnienia decyzją prezydenta Warszawy. Od tego momentu każdorazowe kierowanie samochodem to już przestępstwo – mówi nam osoba znająca sprawę.
Czytaj także: Piotr Kraśko przyznał się nam do przestępstwa. Bije się w pierś, ma ogromne kłopoty
Kraśko żałuje swoich decyzji, o czym napisał w oświadczeniu zamieszczonym w mediach społecznościowych.
"Wiele razy w tym miejscu używałem słowa 'dziękuję' za to, że są Państwo tutaj. Dzisiaj chcę i powinienem użyć innego słowa. Prowadzenie samochodu bez prawa jazdy nigdy nie powinno się wydarzyć i jakiekolwiek usprawiedliwienia tego nie zmienią" – czytamy w jego wpisie na Instagramie. Odpowiadając na bardzo zasadne w tej sprawie pytanie: co on miał w głowie? Cokolwiek to było - było to bardzo głupie. I wstyd mi za to. Poniosłem konsekwencje prawne. Ale rozumiem, jak bardzo zawiodłem Państwa zaufanie – stwierdził , kończąc swoje oświadczenie przeprosinami.
Piotr Kraśko "Fakty" rozpoczął krótką pauzą i przywitaniem się z widzami. Potem nie wydał żadnego komunikatu.
Według ustaleń portalu Wirtualnemedia.pl, oświadczenie dziennikarza kończy sprawę. TVN Grupa Discovery nie zamierza wyciągać konsekwencji dyscyplinarnych wobec Piotra Kraśki. Z naszych informacji wynika, że kluczowe dla firmy jest to, że Kraśko naruszył przepisy poza miejscem pracy i bez związku z nią, a wskutek jego działań nikt nie ucierpiał - czytamy na portalu. Dziennikarze dodają też, że biuro prasowe TVN nie udzieliło im odpowiedzi na ich pytania.