Super Express: Jest pani wdzięczna marszałkowi Szymonowi Hołowni za to, że dotrzymał słowa i wprowadził pod obrady projekty ws. prawa aborcyjnego?
Katarzyna Kotula: Bardzo się cieszę, że faktycznie tę debatę rozpoczynamy. Lewicy zależało na tym żeby odbyło się pierwsze czytanie wszystkich projektów aborcyjnych, szczególnie naszych, które złożyliśmy już na początku kadencji, czyli liberalizacji prawa aborcyjnego do 12. tygodnia i dekryminalizacji. I od razu mówię, że dekryminalizacja jest dla nas dzisiaj ważniejsza.
- Dlaczego?
- Bo jestem realistką i wiem, że dopóki nie zmieni się prezydent, to dzisiaj może nie być poparcia dla legalnej, bezpiecznej i darmowej aborcji do 12. tygodnia. (…) Dzisiaj więc chcemy depenalizować tzw. pomocnictwo w aborcji. W ciągu roku mamy kilkaset spraw osób, które pomagają kobietom w ciąży. Na przykład: mama kupuje bilet swojej dorosłej córce, która leci do Anglii żeby przerwać ciążę. Albo mąż lub partner pomaga zdobyć tabletki i zostaje oskarżony z art. 152. Albo lekarz, który pomaga kobiecie i przerywa ciążę. O efekcie mrożącym mówiłyśmy już przed wyrokiem tzw. Trybunału Konstytucyjnego i to się rzeczywiście stało. (…) Priorytetem jest dzisiaj znalezienie jakiegoś kompromisu. Tzw. awantura o aborcję była awanturą o to żebyśmy faktycznie rozpoczęli debatę. Wszystkie siły polityczne, które są w koalicji 15. października obiecały kobietom zmianę. Musimy zrobić wszystko żeby zmienić to barbarzyńskie prawo aborcyjne, które jest jednym z najsurowszych w Europie i które nie działa. Jeśli komuś się wydaje, że zakaz aborcji powoduje, że ona znika, to jest bardzo naiwny. (…) 120 tys kobiet rocznie przerywa ciążę.
- Chyba nie ma tematu, który budzi takie społeczne i polityczne emocje jak aborcja. Czego się pani spodziewa po tej debacie? Obawia się pani kolejnego chybotania koalicyjną łódką?
- W imieniu klubu parlamentarnego Lewicy mogę złożyć deklarację, że zgadzamy się z hasłem „dość kłótni, do przodu”, więc podjęliśmy decyzję, że zagłosujemy za wszystkimi projektami i skierowaniem ich do dalszych prac w komisjach. Mam nadzieję, że ci, którzy używają wspomnianego przeze mnie hasła i słowo „dialog” odmieniają przez wszystkie przypadki, zagłosują tak samo.
- A jeśli część konserwatystów z Trzeciej Drogi nie poprze dalszych prac dla wszystkich projektów?
- To znaczy, że są hipokrytami. Bo hasło „dość kłótni, do przodu” jest hasłem Trzeciej Drogi. Mam nadzieję, że nie okażą się hipokrytami i zagłosują za wszystkimi projektami. Wtedy będziemy mogli rozmawiać o wypracowaniu wspólnego konsensusu. (…)
- Czy ta dyskusja o aborcji przed wyborami zaszkodziła i Lewicy i Trzeciej Drodze czy tylko wam?
- Jak się porówna wynik Trzeciej Drogi z wynikiem z 2018 r., to ja nie wiem czy Szymon Hołownia przyniósł jej choć 1 pkt. proc. Wyniki są bardzo zbliżone, więc nie wiadomo czy można tu mówić o nowej jakości. Jestem oczywiście trochę zgryźliwa, ale to dlatego, że słyszę jakieś sugestie o renegocjacji umowy koalicyjnej ze strony marszałka Hołowni.
- Nie, on powiedział, że są ważniejsze problemy i że ta kwestia nie stanęła podczas żadnego ze spotkań liderów koalicji rządzącej.
- W takim razie bardzo się cieszę, że wydobywa się z niego głos rozsądku. Dla mnie dziś najważniejsze jest zdiagnozowanie czy wyborczynie i wyborcy nie poszli głosować, bo byli zdemobilizowani, czy były to kobiety i młodzi, bo nie mieliśmy dla nich żadnej oferty?
- Wybory samorządowe nie były łatwe dla Lewicy od zawsze, ale czy nie powinniście się zastanowić nad sposobem przekazu i komunikacją?
- Popełniliśmy jakieś błędy w komunikacji, w przekazie, w strategii. I to trzeba naprawić, oczywiście, że tak. Ja jestem daleka od zrzucania winy na innych koalicjantów i na naszych wyborców. Do nikogo nie możemy mieć pretensji. Możemy tylko usiąść i zastanowić się co jako Lewica możemy zrobić lepiej.
- Ma pani w partii partnerów do takiej dyskusji? Bo ja mam wrażenie, że nie wszyscy dostrzegają popełnione przez siebie błędy.
- Myślę, że tak, że jest refleksja.
- U szefowej klubu parlamentarnego Anny Marii Żukowskiej także? Np. w sprawie słynnego wpisu adresowanego do Szymona Hołowni?
- Bardzo ją sobie cenię i mam z nią dobre relacje, ale wie jaki jest mój stosunek do tej wypowiedzi. Uważam, że ona była niepotrzebna. Ale to nie zmienia faktu, że jest więcej tego co należy w Lewicy zmienić. Powtarzam: to komunikacja, przekaz i strategia. Dlaczego nasz zaplanowany na wybory samorządowe przekaz, czyli mówienie o szpitalach, szkołach, tanich mieszkaniach na wynajem się nie przebił i nie dotarł do naszych wyborców? Dlaczego ich nie zmobilizował do pójścia na wybory? Dlaczego młodzi nie poszli? Dlaczego nie głosuje na nas więcej kobiet? Na te wszystkie pytania trzeba odpowiedzieć.
- Ile dajecie sobie na to czasu? Bo wybory europejskie za niespełna dwa miesiące.
- W sobotę jest zarząd Lewicy i będziemy rozmawiać o tych wyborach, które są tuż za rogiem. Dzisiaj jest do tego przestrzeń w Lewicy, jest wola do tego by uderzyć się w piersi i stwierdzić, że pewne rzeczy możemy robić lepiej. Musimy zachować swoją odrębność od Koalicji Obywatelskiej, nie możemy być jakąś przystawką. Przy całym szacunku dla KO my jesteśmy Lewicą i musimy walczyć o dobry wynik dla Lewicy. (…)
Rozmawiała Kamila Biedrzycka