Pod koniec 2021 roku Monika Miller trafiła do szpitala, gdzie lekarze starali się znaleźć przyczynę złego samopoczucia piosenkarki. Wnuczka Leszka Millera uskarżała się na uczucie, jakby „ktoś ją kopnął w płuca”, co relacjonowała na Instagramie. Musiała nawet skorzystać z podawania tlenu. Okazało się, że za pogarszający się stan Moniki Miller odpowiada fibromialgia, przewlekła choroba tkanek miękkich, która powoduje między innymi poczucie zmęczenia i ból mięśniowo-stawowy. Niestety, schorzenie spowodowało, że pojawiła się kolejna, nieuleczalna choroba. Zły stan zdrowia sprawił, że postanowiła nieco odpocząć i skupić się na sobie, rzadziej pojawia się więc w mediach społecznościowych czy na eventach.
W GALERII PONIŻEJ MOŻESZ ZOBACZYĆ RELACJĘ MONIKI MILLER ZE SZPITALA
- Czasem jest moment w naszym życiu, w którym musimy się zatrzymać i skupić się na tym, co jest ważne. Cierpię na fibromialgię i niestety okazało się, że to poszło jak domek z kart. Przez swoją chorobę dostałam jeszcze jedną.... – wyznała w rozmowie z Pudelkiem.
Sprawdź: Monika Miller przez chorobę traci włosy! „Wygląda to przerażająco”
Monika Miller nie zdradziła nazwy choroby, ale opisała okropne objawy, z jakimi musi się mierzyć. Zdradziła, że chodzi o problemy z motoryką przełyku. Często wymiotowała wiele razy z rzędu. – Zaczęły się problemy z oddychaniem, z wymiotowaniem, potrafiłam wyjść na spacer i zwymiotować na siebie pięć razy po prostu – oznajmiła. Wnuczka Leszka Millera spędziła ostatnie 9 miesięcy na próbach zdiagnozowania swoich dolegliwości. Korzystała nawet z pomocy z psychiatrów. W końcu się okazało, że Monika Miller jest nieuleczalnie chora. Pozostaje jej tylko łagodzenie objawów.
Artystka nie ma łatwo, ale na pewno nie zamierza się poddawać! Czas, który poświeciła na walkę o zdrowie, z pewnością pomógl jej wszystko poukładać i być może niebawem wróci do swojej poprzedniej aktywności tak w internecie, jak i w życiu.