Władysław Kosiniak-Kamysz, Jarosław Gowin

i

Autor: STANISLAW KOWALCZUK/East News Władysław Kosiniak-Kamysz, Jarosław Gowin

Kosiniak-Kamysz o rozdarciu, sercu i interesach Jarosława Gowina. Tego jeszcze nie było [EXPRESS BIEDRZYCKIEJ]

2021-05-28 14:19

Nie jest żadną tajemnicą, że PSL i Jarosław Gowin już od ponad roku politycznie współpracują i negocjują wspólną polityczną przyszłość. Temat tej współpracy wraca jak bumerang szczególnie w sytuacjach, w których wicepremier konfliktuje się ze swoimi koalicjantami ze Zjednoczonej Prawicy. W czwartek Gowin zdecydował się podpisać pod opozycyjną kandydaturą prof. Marcina Wiącka na Rzecznika Praw Obywatelskich. Władysław Kosiniak-Kamysz tłumaczył dziś w "Expressie Biedrzyckiej" przyczyny tej decyzji i mówił wprost dlaczego Gowin nadal tkwi w Zjednoczonej Prawicy. - Pytanie czy będzie chciał tkwić w rządzie, w którym co rusz doznaje różnych upokorzeń. Wydaje mi się, że gdyby poszedł za głosem serca i poglądów, to byłby na pewno bliżej nas - mówi prezes PSL.

Władysław Kosiniak-Kamysz przyznaje także, że prezes Porozumienia nie przechodzi do opozycji ze względu na... fundusze, które szerokim strumieniem popłyną z Unii Europejskiej.

Kamila Biedrzycka: Jaką rolę widzi pan w nowej, centrowo-konserwatywnej inicjatywie dla Bronisława Komorowskiego?

Władysław Kosiniak-Kamysz: Cieszę się z poparcia byłego prezydenta dla tej naszej propozycji. Jeden blok na pewno nie wygra wyborów z PiS. Niektórzy na opozycji jeszcze o nim marzą, ale on nigdy nie powstanie. Jest nieefektywny. Połączenie ognia i wody na jednej liście wyborczej jest niemożliwe. Poparcie Bronisława Komorowskiego dla umiarkowanego centrum i spokojnych działań to dobry sygnał dający możliwości wyciągnięcia wyborców głosujących na PiS. To pewnie nie będzie zaangażowanie polegające na codziennym byciu w polityce, ale raczej takie właśnie życzliwe wsparcie.

Express Biedrzyckiej - Władysław Kosiniak-Kamysz: Lidia Staroń nie gwarantuje obiektywizmu

- To prawda, że trwają rozmowy z Ireneuszem Rasiem i Pawłem Zalewskim ws. dołączenia ich do Koalicji Polskiej?

- Znamy się dobrze. Szczególnie ja z Irkiem Rasiem znamy się od lat z Krakowa, wiele rzeczy robiliśmy wspólnie i mamy do siebie duży szacunek. Niewątpliwie droga osób, które zostały wypchnięte lub wyrzucone z PO – jak Marek Biernacki, Jacek Tomczak czy Filip Libicki – wiedzie w kierunku naszej formacji politycznej. I niewykluczone, że tak się zdarzy i w tym przypadku. Ale spokojnie, jutro nie ma wyborów, tych decyzji nie trzeba podejmować natychmiast.

- Dla was, jako opozycji, to chyba dobrze. W czwartek w Senacie, podczas głosowania nad preambułą do Funduszu Odbudowy, po raz kolejny pokazaliście swoją nieudolność.

- Ja mogę się rozliczać ze swoich senatorów. Oni zagłosowali tak, jak trzeba. Nie jestem uprawniony do brania odpowiedzialności za senatorów innych formacji politycznych.

- Ale w Senacie wszyscy jednak ściśle współpracujecie.

- (…) dwóch senatorów nie zagłosowało, zrobili bardzo źle i głupio. Ale nie będę się za nich tłumaczył (…) mam łajać u pani dwóch senatorów Platformy, gości, którzy się zatrzasnęli w windach, toaletach, czy którym tablety nie zadziałały? Po co? Co mi z tego przybędzie? Źle zrobili, głupio zrobili, jedziemy do przodu. Może PSL powinien robić więcej, bo jak zorganizowaliśmy kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich, to nawet PiS jesteśmy w stanie przekonać.

- Mówi pan teraz jakby się czuł liderem opozycji.

- Nie czuję się kompletnie liderem, nie ubiegałem się o tę funkcję. Ale jak potrafimy połączyć różne środowiska, to nie będę siedział cicho i mówił, że jesteśmy nieudacznikami.

- Wspólny kandydat opozycji na RPO, prof. Marcin Wiącek budzi kontrowersje wśród polityków Zjednoczonej Prawicy. Twierdzą, że „jest nieznany”.

- Naprawdę wystarczy sięgnąć do stu publikacji pana profesora z zakresu praw człowieka i prawa konstytucyjnego. Jest kierownikiem zakładu praw człowieka na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Jest młody, nawet młodszy ode mnie, ale ma ogromne doświadczenie. Jeśli wybieramy RPO, to wybierzmy osobę, która – po pierwsze – spełnia wymogi ustawowe (…) jest najbardziej przygotowany do tej funkcji ze wszystkich dotychczasowych kandydatów. A po drugiej stronie mamy panią senator Lidię Staroń, która nie ma nawet doświadczenia prawniczego.

- Przez polityków PSL była zazwyczaj za swoją działalność chwalona.

- Senatora możemy pochwalić, ale to nie oznacza, że do bycia RPO nie jest wymagane prawnicze wykształcenie. Poza tym przyjęliśmy zasadę, że nie głosujemy na aktywnych polityków. W ustawie o RPO jest wyraźnie napisane, że musi się on wyróżniać wiedzą prawniczą, czyli albo wykonuje zawód w tym obszarze, albo wykłada, jest akademikiem w dziedzinie prawa.

- Czyli Lidia Staroń nie ma według pana wystarczających kompetencji.

- Jest czynnym politykiem i nie ma wykształcenia prawniczego. Nie gwarantuje obiektywizmu w byciu Rzecznikiem Praw Obywatelskich. Partia rządząca wystawia parlamentarzystów, a my profesora prawa. I to jest ta różnica.

- Jak to się stało, że prof. Wiącka poparło kilku polityków klubu PiS, w tym Jarosław Gowin?

- To jest ostatni moment kiedy możemy wyłonić RPO w normalnym, konstytucyjnym trybie. Później już na tej funkcji będą uzurpatorzy powołani niezgodnie z konstytucją. Myślę, że wśród polityków PiS także już dochodzi do takiej granicy „no kurczę, to już śmiesznie wygląda, piąty raz podchodzimy do wyboru, jaka jest nasza skuteczność?”. A Jarosław Gowin? Nie od dzisiaj wiadomo, że ma z nami dość dobre relacje. Wspieraliśmy go kiedy postawił się ws. wyborów kopertowych, dzięki czemu osiągnął sukces. Kiedy więc przedstawiliśmy dobrego kandydata, dającego gwarancję niezależności, to go przekonało.

- Będzie w końcu polityczne połączenie sił z Gowinem, czy projekt już ostatecznie upadł?

- To zależy od tego, czy Jarosław Gowin będzie chciał tkwić w rządzie, w którym co rusz doznaje różnych upokorzeń. Wydaje mi się, że gdyby poszedł za głosem serca i poglądów, to byłby na pewno bliżej nas niż obecnego obozu władzy.

- Czego więc Gowin się boi?

- Ma perspektywę dużych środków z Unii Europejskiej, a w końcu jest ministrem gospodarki i ukierunkowuje dużą ich część. To jest zawsze jakaś sprawczość, która jest nieporównywalna z byciem w opozycji. Z drugiej strony są kwestie dotyczące wymiaru sprawiedliwości czy te głupoty związane z zaoraniem przedsiębiorców, przeciw którym – mam nadzieję – się postawi. Jest chyba w tym wszystkim rozdarty. Chęć sprawczości, a z drugiej strony wierność ideałom.

- Co będzie dalej z raportem Najwyższej Izby Kontroli ws. wyborów kopertowych? Zbigniew Ziobro chyba wydał już wyrok mówiąc, że premier „postąpił tak, jak należało”. Co zrobi prokuratura?

- Zajmie się sprawą tak, żeby się nią nie zająć. Bo tak jak pani powiedziała – decyzja już zapadła. Jak podległy prokurator ma teraz wydać inną opinię i podjąć inne działania, jeśli jego szef powiedział, że sprawa jest już rozstrzygnięta i nie ma tematu. Nie sądzę żeby ktoś szedł tutaj na zwarcie. Prokuratura zresztą podejmowała już działania w tej sprawie właśnie tak, żeby ich nie podjąć. To nie będzie wyjaśnione przez prokuraturę w tej kadencji i nie będzie wyjaśnione dopóki prokurator generalny jest ministrem sprawiedliwości i jest z obozu władzy co premier. Nie lubią się, ale w takich sprawach jeden będzie zawsze bronił drugiego. Tę sprawę wyjaśni dopiero komisja prawa i sprawiedliwości ds. wyjaśnienia afer rządu Zjednoczonej Prawicy, którą powołamy w kolejnej kadencji Sejmu.