"Super Express": - Kościół zawiesił ks. Piotra Natanka w prawach kapłana. To chyba pierwsze w III RP zawieszenie księdza, który nie złamał sakramentów i nie popełnił przestępstwa?
Tomasz Terlikowski: - Rzeczywiście, chyba pierwszy raz powodem nie było przestępstwo wobec prawa kanonicznego. Ta sytuacja ma jednak dwa oblicza. Pierwsze, to chroniczne nieposłuszeństwo ks. Natanka. On po prostu odmawia podporządkowania się decyzjom swojego biskupa, a w Kościele jest to niedopuszczalne. Drugim jest zaś coś, czego w liście na jego temat nie ma. To sprawy doktrynalne. To nie jest kara za jego opinie o Harrym Potterze, masonerii bądź za rzeczy prawdziwe, ale radykalnie przekazane o muzyce czy satanizmie.
- Kara za podważanie podstaw wiary katolickiej?
- Część teologów twierdzi, że ks. Natanek głosi poglądy sprzeczne z nauczaniem Kościoła. Twierdzą, że neguje kult Najświętszego Serca Pana Jezusa uważając, że to "kult masoński". To odrzucanie elementu nauczania papieskiego. Oczywiście ta część jego poglądów nie jest medialna. W połączeniu z chronicznym nieposłuszeństwem wobec biskupa zawieszenie jest więc na miejscu. Przypomnijmy, że wcześniej były inne kary i wezwania, którym ks. Natanek się nie podporządkował.
- Ks. Natanek podkreślił już, że nie podporządkuje się karze i nadal będzie głosił kazania. Grozi mu ekskomunika?
- Wydalenie ze stanu duchownego i z Kościoła. To bardzo prawdopodobne. W nieco innej sytuacji spotkało to niedawno ks. Kiersztyna, jezuitę.
- Ta sprawa dotyka wieloletniego sporu Kościoła liberalnego, tzw. otwartego, oddolnego i niepodporządkowanego hierarchom, z tym tradycyjnym. Jak wyglądałby Kościół w Polsce bez poddania się hierarchii? Właśnie tak jak w tym przypadku?
- Ks. Natanek pokazuje, jak wyglądałby opierając się na charyzmatycznych postaciach, a nie hierarchach. On niewątpliwie jest charyzmatyczny. Przyciąga ludzi z różnych powodów i wielu z nich rzeczywiście pomaga. Jeśli wśród charyzmatyków nie ma kogoś, kto przywraca porządek władzy, staje się to jednak niebezpieczne. Zresztą nie tylko to. Istnieje niebezpieczeństwo popadnięcia, nawet w dobrej wierze, w jakieś dziwaczne poglądy teologiczne.
- W jakim sensie?
- Kiedyś na taką drogę wkroczyli np. mariawici. Męski i żeński zakon, dynamicznie rozwijający się ruch wewnątrz Kościoła. W pewnym momencie wypowiedzieli posłuszeństwo Ojcu Świętemu i stworzyli własne wyznanie. Dopuścili np. związki małżeńskie sióstr i braci zakonnych. Głosili, że dzieci poczęte w tych związkach są niepokalane, itd. Bez posłuszeństwa nie ma Kościoła.
- Jak wyglądałby w Polsce Kościół kierowany przez wiernych?
- Zapewne tak jak Kościół anglikański, czyli nijak. Tamtejsze władze poważnie martwią się tym, że za 20 lat anglikanie po prostu znikną. Nikt już nie będzie przychodził do kościoła. W Polsce wierni budowaliby zapewne Kościół na miarę charyzmatycznych przywódców, jak ks. Natanek. Większość budowałaby jednak na swoją miarę. Czyli po pewnym czasie w ogóle by z niego zrezygnowali. Miałoby to wymiar jakiegoś sekciarstwa wokół osób, a nie eucharystii bądź prawd wiary.
- Po zawieszeniu ks. Natanka z miejsca pojawiły się porównania jego postaci z dyrektorem Radia Maryja o. Rydzykiem.
- Porównania bezsensowne. Opierają się tylko na tym, że "Gazeta Wyborcza" nie lubi ks. Natanka tak jak o. Rydzyka. Nikt nigdy nie zarzucał o. Rydzykowi nieposłuszeństwa wobec hierarchów bądź własnego zakonu.