Janusz Korwin-Mikke tuż przed sylwestrem nakupił petard i poszedł wraz ze swoim psem je wystrzelać. Zwierzaka trzymał na smyczy, więc ten nie uciekł, chociaż huku z pewnością się wystraszył. Korwin-Mikke miał jednak na ten temat inne zdanie i twierdził, że psiak się nie lękał. Jego postępowanie względem zwierzęcia bardzo nie spodobało się posłowi Tomaszowi Cimoszewiczowi, który zapowiedział, że zgłosi sprawę gdzie trzeba. - Korwin, ty sadystyczny oszołomie ! Rzucać petardy hukowe pod psa ? Dla zabawy ? Ekscytuje cię przemoc ? Umówmy się na strzelnicy, wystrzelę ci kilka razy koło ucha i zobaczymy jak reagujesz na huk. Bądź świadom, że skieruję zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie. - napisał na Facebooku.
Jego zapowiedzi nie zrobiły jednak na byłym europośle wrażenia. Co więcej, Korwin-Mikke opublikował w Internecie serię zdjęć ze swoim psem i zwrócił młodemu Cimoszewiczowi uwagę, że nie jest z nim na "ty": - Paskudne Cimoszewiczątko! Po pierwsze: świń z panem nie pasałem: Po drugie: po przeczytaniu pańskiego wpisu: Odi popadł w traumę i dostał nerwowych drgawek. To okrucieństwo w stosunku do biednego zwierzęcia, które ma prawo do miru domowego.
I dalej napisał jeszcze ostrzej: - Nie doniosę na pana do Prokuratury tylko dlatego, że w Polsce głupota nie jest karalna. A następnie przyczepił się... Włodzimierza Cimoszewicza: - Cóż: pana Ojciec to rozsądny człowiek, ale widocznie 40 lat temu zapomniał o postępowych zasadach świadomego planowania rodziny. Trzeba się było ubezpieczyć i zabezpieczyć.