Janusz Korwin-Mikke w swoim felietonie odpiera zarzuty, że wspiera reżim Łukaszenki. Przekonuje, że potrzeba tam głębokich zmian. Janusz Korwin-Mikke uważa, że Białoruś powinna wziąć przykład z Chin i zamiast wolności zapisanej w demokracji, budować wolność rozumianą jako wolność do bogacenia się. Władze komunistycznych Chin, jak przekonuje Korwin-Mikke, "pozwalały Chińczykom pracować, nie rabując ich z owoców ich ciężkiej pracy". To samo proponuje Białorusi. "Ofiary ponoszone w imię utrzymania obecnego ustroju – to ofiary daremne. Z tym ustrojem zresztą nie trzeba walczyć: i tak zdechnie, bo zbankrutuje. Jak Związek Sowiecki – na przykład" - dodaje Korwin-Mikke. Zgadzacie się z naszym publicystą? Komentujcie
Niebiańską Bramą do Wolności
Jeśli ktoś z mojego poprzedniego felietonu wywnioskował, że popieram panujący na Białorusi ustrój – to się myli. Ja uważam, że ten ustrój trzeba radykalnie zmienić.
I nie jest to abstrakcja i teoria – tylko czysta praktyka. Zostało to już sprawdzone. Ze znakomitym skutkiem.
35 lat temu w Chinach było znacznie – ZNACZNIE – gorzej, niż na Białej Rusi, Czarnej Rusi i Polesiu. Socjalizm w wykonaniu piekłoszczyka Zé-Dōnga Máo był trzydzieści razy głupszy, niż socjalizm panujący w Unii Europejskiej czy w Republice Białoruskiej – a podczas tzw. rewolucji kulturalnej panował terror niesamowity. Więc „młodzi, wykształceni, z wielkich miast” buntowali się – i żądali by Chiny wzięły przykład z Zachodu.
Dokładnie tak samo, jak „młodzi, wykształceni, z wielkich miast” na Białorusi...
I gdy 4 czerwca 1989 roku „młodzi, wykształceni, z wielkiego Pekinu” nie chcieli zejść z placu Niebiańskiej Bramy (Tiān Ān Mén) – to ówczesny przywódca ChRL, śp.Xiǎo-Píng Dèng, kazał strzelać!
Zginęło parędziesiąt (według niektórych źródeł: ponad setka) młodych, nie do końca wykształconych – ale Chiny poszły drogą Wolności. Nie brały (a nawet nie pożyczały!) pieniędzy od Zachodu – tylko pozwalały Chińczykom pracować, nie rabując ich z owoców ich ciężkiej pracy.
Po prostu: parę lat wcześniej odwiedził Chiny śp.prof.Milton Friedman, laureat Nobla z ekonomii, prawie tak samo radykalny jak ja – i PRZEKONAŁ tow.Dènga, że trzeba dokonać radykalnych reform wolnorynkowych. Jak zrobił to np. (nieco mniej radykalnie) śp.Ludwik Erhard w Niemczech. Tyle, ze nie da się tego zrobić d***kratycznie – bo (tfu!) Większość ludzi jest głupia i chce socjalizmu.
Zwłaszcza „młodzi, wykształceni, z wielkich miast”...
Więc Xiǎo-Píng Dèng kazał do nich strzelać – i dlatego dziś Chiny są potężne i bogate...
Gdyby więc JE Aleksander Łukaszenka zapowiedział Wielka Reformę, naprawdę zaczął ja realizować – i WTEDY kazał strzelać do „młodych, wykształconych, z wielkich miast” (są tacy lewacy i na polskich ulicach!) – to byłoby to usprawiedliwione. Bo „nie ma wolności dla wrogów Wolności”!
Natomiast ofiary ponoszone w imię utrzymania obecnego ustroju – to ofiary daremne. Z tym ustrojem zresztą nie trzeba walczyć: i tak zdechnie, bo zbankrutuje. Jak Związek Sowiecki – na przykład.
Pytanie: czy JE Aleksander Łukaszenka chce i potrafi pójść drogą wytyczoną przez śp.Dènga?
Ale i: czy są tacy wśród białoruskich opozycjonistów?