Zmiana władzy, formowanie nowej koalicji, czy przymiarki do rządu KO, Trzeciej Drogi i Lewicy. Tym dzisiaj żyje polska polityka. Tymczasem oni, bohaterowie naszego tekstu, zdają sejmowy sprzęt i pakują do kartonów zawartość biurka. Jak się jednak okazuje, posłowie, którzy nie wywalczyli reelekcji, wcale nie odkładają na półkę politycznych ambicji.
Oni nie dostali się do Sejmu. Korwin-Mikke i Borowczak myślą o politycznej emeryturze? Absolutnie nie!
Janusz Korwin Mikke pytany, czy w grę wchodzi emerytura, kategorycznie zaprzecza. - W Sejmie, czy nie, będę odgrywał rolę polityczną. Robię to po to, żeby zmienić Polskę, a nawet całą cywilizację – zapewnia polityk Konfederacji. A Jerzy Borowczak (66 l.) z Koalicji Obywatelskiej, liczy, że w związku z przejęciem władzy przez jego formację i dla niego znajdzie się zajęcie. - Poczekam na uformowanie nowego rządu i jestem do jego dyspozycji, jeżeli oczywiście będę potrzebny. Jestem już w wieku emerytalnym, więc nie mam wielkiego ciśnienia – mówi nam legenda „Solidarności”.
Z kolei Artur Dziambor (41 l.) z Trzeciej Drogi myśli już o wiosennych wyborach samorządowych, ale też o nowym wyzwaniu zawodowych. - Wkrótce rozpoczynam pracę na uczelni jako wykładowca. To poznańska filia Collegium Humanum. W trakcie kadencji udało mnie się zrobić doktorat z politologii, a konkretnie z marketingu politycznego. Niedługo wydam też książkę – zdradza Dziambor.
Politycznej emerytury nie chciałaby też Iwona Śledzińska Katarasińska (82 l.) z KO. - Mam pewne plany, ale musiałam je zawiesić z powodu problemów zdrowotnych. Przechorowałam już całą kampanię – mówi nam posłanka, która nieprzerwanie od 1991 roku posiadała parlamentarny mandat.