- Koronawirus może być wynikiem przemocy wobec zwierząt. Targi dzikich zwierząt, gdzie są one traktowane i zabijane w okrutny sposób sprzyjają rozwojowi i mutacji patogenów. Czas skończyć z zabijaniem zwierząt. To także kwestia przetrwania ludzi - napisała w sobotę na Twitterze Sylwia Spurek. Do wpisu dołączyła artykuł sugerujący, że koronawirus jest efektem znęcania się nad zwierzętami.
Chodzi o tzw. mokre targowiska. Organizuje się je w Chinach i innych azjatyckich krajach. Od znanych nam targowisk różnią się tym, że sprzedawcy oferują możliwość zakupu jeszcze żywego zwierzęcia i zabicia go na miejscu. Inny jest także "asortyment" mokrych targowisk. Autorzy przytoczonego przez Sylwię Spurek tekstu informują, że sprzedaje się m.in. wilczątka, węże, żółwie, świnki morskie, szczury, wydry, borsuki i wiwery. W jaki sposób mokre targowiska mogły przyczynić się do rozwoju koronawirusa?
"Naukowcy wskazują, że trzymanie różnych zwierząt przez dłuższy czas w dużej bliskości ze sobą i ludźmi prowadzi do powstania niezdrowego środowiska. To ono jest prawdopodobnym powodem mutacji, która pozwoliła COVID-19" - taką tezę stawiają autorzy artykułu. W tym samym tekście, podobnie jak posłanka Suprek, apelują o natychmiastowe zaprzestanie organizowania mokrych targowisk.
Zobacz także: KORONAWIRUS DOTARŁ DO WARSZAWY! W którym szpitalu leży chory? Są nowe szczegóły!