Sala plenarna może pomieścić 460 posłów. To bardzo duże skupisko ludzi, niezgodne z obecnymi przepisami. Dlatego parlamentarzyści mówią wprost o przesunięciu terminu obrad Sejmu, a niektórzy o możliwości pracy zdalnej. Jedną z takich osób jest Joanna Senyszyn z Lewicy. - Jestem w grupie ryzyka ze względu na wiek i choroby. Dwa razy w ostatnim czasie byłam prawie na tamtym świecie. W 2011 roku zachorowałam na wirus zachodniego Nilu, a trzy lata później miałam zawał serca z zatrzymaniem krążenia. Dlatego dobrze byłoby przełożyć posiedzenie Sejmu na trochę lepszy czas, jeśli chcemy się spotkać wszyscy na miejscu. A jeśli nie, to przecież możemy pracować zdalnie, bo jest to możliwe - mówi nam Joanna Senyszyn.
Choć z drugiej strony są zawody, które mogą tylko pomarzyć o pracy zdalnej, na przykład ekspedientki, robotnicy, czy przedsiębiorcy. Wszyscy czekają na jak najszybsze przyjęcie przez Sejm pakietu antykryzysowego w związku ze skutkami koronawirusa. Dopiero jednak dziś zbiera się w tej sprawie prezydium Sejmu. A przecież osoby poszkodowane przez koronawirus dłużej czekać nie mogą!
Irena Kowalska (58 l.), ekspedientka na stoisku mięsnym w Białymstoku:
- Tak jak wszyscy boję się zakażenia, ale musimy pracować, bo przecież nie możemy pozbawić klientów możliwości zakupu żywności. Posłowie też nie mogą teraz rezygnować z pracy i odwracać się od nas plecami. Oczywiście muszą zachować środki bezpieczeństwa, ale przecież posiedzenie Sejmu można zwołać za pośrednictwem urządzeń elektronicznych.