Czwarta fala pandemii dotyka przede wszystkim osoby niezaszczepione, jednak nawet ci, którzy przyjęli dwie dawki szczepionki (lub jednodawkowy preparat Johnson&Johnson), się zarażają. Według prof. Anny Piekarskiej, kierowniczki Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Biegańskiego w Łodzi, to wina przede wszystkim osób, które nie przyjęły szczepionki. Pytana przez Wirtualną Polskę, czy rząd planuje wprowadzenie w tej sytuacji restrykcji, zwraca uwagę na inny ważny aspekt. - Przede wszystkim trzeba egzekwować już obowiązujące przepisy. Przecież ludzie ignorują nakazy noszenia maseczek tam, gdzie wskazuje na to prawo. I nikt tego nie pilnuje. Policja sprawdza, czy maseczki są noszone w komunikacji miejskiej, ale już w galeriach handlowych nie. To błąd - twierdzi ekspertka. Jednocześnie uważa, ze tam, gdzie zakażeń jest najwięcej, powinny się pojawić obostrzenia. - Tam, gdzie liczba zakażeń rośnie w tempie bardzo szybkim - czyli we wschodnich województwach - jakaś forma lockdownu powinna być wprowadzona. Przynajmniej dla niezaszczepionych. To konieczność - powiedziała w rozmowie z WP.
Sprawdź: Liczba zakażeń na COVID-19 przeraża! Nawet pięć razy więcej niż podaje resort zdrowia!
W naszej galerii zobaczysz, jak można powstrzymać wariant Delta.
- Rząd w pewnym stopniu słucha argumentów Rady. Ale - niestety - gdy trzeba podjąć zdecydowane, czasem radykalne, ale konieczne kroki, w rządzie rodzą się obawy - podkreśliła, zwracając uwagę, że Rada Medyczna rekomenduje wproawdzenie pewnych ograniczeń.