Początek rządów Ewy Kopacz to seria pożarów wizerunkowych, które pani premier zmuszona jest gasić. Kiedy już zapanowała nad własnymi słabościami, uaktywnili się jej współpracownicy i okolice. Najpierw wybuchła sprawa Igora Ostachowicza, który już widział na swoim koncie miliony złotych z tytułu zasiadania w zarządzie jednej z największych polskich spółek, i minister Wasiak, która miała otrzymać niebotyczną odprawę z PKP. Potem ktoś nabroił przy publikacji ustawy o rajach podatkowych i forsowany przez resort finansów projekt, który miał dać zastrzyk gotówki do budżetu, omal nie został zamrożony na rok.
Przed weekendem minister rolnictwa w rządzie Ewy Kopacz powiedział z kolei, że sadownicy, którzy oddają swoje jabłka do skupu, a nie niszczą zbiorów, by sięgnąć po pieniądze unijne, to zwykli frajerzy. No i ten wiecznie niepokorny Radosław Sikorski, który najpierw naopowiadał dziwnych historii amerykańskiemu dziennikarzowi, by we wtorek jedną konferencją prasową zrazić do siebie niemal całe środowisko dziennikarskie i narazić na szwank wizerunek Polski.
Zobacz też: Ewa Kopacz zaczęła przegląd resortów
Wie, że nic tak ludzi nie wkurza, jak ignorowanie ich oceny rzeczywistości
Wydawałoby się, że tylko te sprawy powinny już dawno pogrążyć nową premier. Ewa Kopacz jednak porażki postanowiła przekuć w sukces. Błyskawiczne reakcje, zdecydowane odcięcie się od tych wpadek i ich autorów oraz bezlitosne ich strofowanie sprawiają, że na tle niekompetencji, cwaniactwa czy zwykłej nieostrożności politycznych sojuszników zaczyna jawić się jako zdecydowana przeciwniczka tej amatorszczyzny. Wie, że nic tak ludzi nie wkurza, jak ignorowanie ich oceny rzeczywistości. A ludzie nie lubią, kiedy władza traktuje państwo jak dojną krowę, i do szewskiej pasji doprowadza ich arogancja, szczególnie ta spod znaku Radka Sikorskiego.
To odróżnia ją od poprzednika, który kryzysy wolał przemilczeć i poczekać z zabraniem głosu, aż pierwsze emocje opadną. Ewa Kopacz reaguje od razu, nie pozwalając, by emocje rozszalały się na tyle, by przeniosły się także na nią. Paradoksalnie więc każda wpadka jej ludzi staje się pożywką dla jej politycznego autorytetu. Pytanie tylko, kiedy ta seria wpadek i kompromitacji przyprawi panią premier o niestrawność.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail