
"Zasadą jest spanie w domu pana Czapiewskiego" – zarzuty o opłaty
Wokół niedawno powołanego szefa Inspekcji Transportu Drogowego narastają kontrowersje dotyczące jego działalności sprzed lat. Jak informuje Wirtualna Polska, sprawa dotyczy okresu 2014-2015, gdy obecny Główny Inspektor Transportu Drogowego, Artur Czapiewski, kierował finansowanym ze środków unijnych projektem w Turcji. Z relacji trzech inspektorów, którzy brali udział w projekcie, wynika, że byli oni nakłaniani do mieszkania w domu w Ankarze, który Czapiewski wynajmował za unijne pieniądze.
Jeden z rozmówców portalu wspomina: "Usłyszałem, że zasadą jest spanie w domu pana Czapiewskiego i że szukanie hotelu na własną rękę to zbędne formalności". Inny dodaje, że sugestia wynajęcia pokoju w hotelu została odebrana "niemile". Stawka za nocleg miała wynosić 60 euro za dobę. Jak relacjonuje jeden z inspektorów cytowany przez Wirtualną Polskę: "Za te pieniądze w 2014 r. można było bez problemu znaleźć miejsce w hotelu o wyższym standardzie niż ten dom.
Ale uznałem to za zwyczaj i po prostu się do niego dostosowałem". Kluczowy w zarzutach jest fakt, że opłaty miały być przekazywane "z ręki do ręki, bez żadnego pokwitowania, bez świadków", co uniemożliwia weryfikację przeznaczenia zebranych środków.
Nieodpłatnie, ale z datkami? Linia obrony Głównego Inspektora
Artur Czapiewski i podległy mu urząd konsekwentnie odpierają zarzuty. Już w październiku 2024 roku, gdy o sprawie informowała Telewizja Republika, inspekcja stanowczo zaprzeczyła, a kancelaria prawna inspektora wezwała stację do zaprzestania naruszeń. W oficjalnym piśmie stwierdzono, że "miejsca noclegowe były udostępniane niektórym ekspertom, ale zawsze nieodpłatnie". Jednocześnie przyznano, że eksperci "z własnej woli - część diet (...) przekazywali na poprawę warunków ich udziału w tym projekcie", m.in. na tłumaczy i transport.
Główny Inspektorat Transportu Drogowego podkreśla, że projekt był poddany audytowi i przeszedł go pomyślnie, jednak dowodów w postaci faktur na dodatkowe usługi nie przedstawiono.
W odpowiedzi na pytania Wirtualnej Polski GITD zapewnił, że projekt "Assistance on the transport of dangerous goods" został rozliczony, wszystkie wydatki były kwalifikowalne i poparte dokumentacją, a audyt nie wykazał nieprawidłowości. Mimo to redakcja nie otrzymała kopii faktur, które miałyby potwierdzać, że pieniądze od inspektorów rzeczywiście zasiliły budżet unijnej inicjatywy. Brak twardych dowodów pozostaje najsłabszym punktem tej linii obrony.
Nowa nominacja w cieniu starych zarzutów i pytań o finanse
Kontrowersje sprzed dekady nabierają nowego znaczenia w kontekście obecnej pozycji Artura Czapiewskiego. To wieloletni pracownik ITD, związany z instytucją od 2002 roku. Po okresie pełnienia obowiązków, 8 kwietnia 2025 r. premier Donald Tusk powołał go na stanowisko Głównego Inspektora Transportu Drogowego, co w świetle niejasności finansowych z przeszłości budzi pytania o transparentność.
Nominacja na kluczowe stanowisko w administracji państwowej sprawia, że pełna przejrzystość staje się kwestią zaufania publicznego. Tymczasem pytania o finanse dotyczą nie tylko przeszłości. Jak informuje GITD, tylko w grudniu 2024 roku, będąc p.o. szefa ITD, Artur Czapiewski za udział w projekcie w Macedonii otrzymał dietę oraz wynagrodzenie w wysokości 2765 euro. Jego średnie miesięczne wynagrodzenie brutto jako Głównego Inspektora wynosi ponad 20 tys. złotych. W świetle tych danych, nieudokumentowane opłaty w wysokości 60 euro za dobę, choć dotyczą dawnych wydarzeń, rzucają wyraźny cień na karierę nowego szefa ITD.
Polecany artykuł: