Ci specjaliści nazywani są już koszykarzami, ponieważ zajmą się tzw. koszykiem świadczeń. Zostaną zatrudnieni w Agencji Oceny Technologii Medycznych, a ich zadaniem będzie ustalenie na nowo cenników, według których szpitale mają płacone za leczenie pacjentów. Mają dostosować leczenie do "możliwości finansowych Narodowego Funduszu Zdrowia". Stu "koszykarzy", których zatrudni minister, czeka dużo pracy. - Pieniądze na ich wynagrodzenie są - zapewniał podczas konferencji wiceminister Krzysztof Łanda (47 L.). W ciągu najblizszych 10 lat na ich pensje będzie potrzeba ok. 117 mln zł. Średnio ponad 11 mln zł rocznie - to mniej więcej tyle, ile minister planował zabrać szpitalom pediatrycznym na ratowanie życia noworodkom, np. z Centrum Zdrowia Dziecka albo Centrum Zdrowia Matki Polki.
"Koszykarzy" nie ma jeszcze w urzędzie, ale prace nad nowymi stawkami dla szpitali ruszyły. Na pierwszy rzut obniżono środki za leczenie zawałowców i osób po udarach. Zmiany szykują się w chirurgii, ginekologii, ortopedii, w zasadzie na każdym oddziale szpitalnym. O 30 proc. mniej ma kosztować państwo leczenie ciężarnej z ciężkimi powikłaniami. Z kolei za operacje nogi i miednicy agencja proponuje zabrać od 32 do 52 proc. obecnych stawek. To są ogromne pieniądze. - Intencją ministra zdrowia i agencji nie jest obniżenie wycen świadczeń, ale rzetelne ustalenie faktycznych kosztów ich realizacji - wytłumaczyło się Ministerstwo Zdrowia, kiedy zapytaliśmy o pieniądze, które agencja proponowała zabrać z puli na leczenie noworodków. Radziwiłł obiecał, że stawki dla pediatrii zostaną przeliczone jeszcze raz. Być może zajmie się nimi specgrupa "koszykarzy".
Zobacz: Sondaż SE.PL i NOWA TV: Będziemy pracować aż do śmierci!