"Super Express": - Amerykański prawnik Menachem Z. Rosensaft ze Światowego Kongresu Żydów wezwał w specjalnym oświadczeniu do bojkotu inwestycji w Polsce. Zwrócił się zwłaszcza do potomków ofiar Holocaustu i ich rodzin, oskarżając Polskę o nierealizowanie zobowiązań zwrotu majątku zagrabionego Żydom. Grozi nam bojkot?
Konstanty Gebert: - Sprawa jest poważna, ale oczywiście żadnego bojkotu nie będzie.
- Nie będzie, chociaż premier Tusk obiecał?
- Właśnie dlatego sprawa jest poważna. Szef polskiego rządu złożył publiczną obietnicę rozwiązania problemu. Z tego punktu widzenia merytorycznie Rosensaft ma rację. Tyle że przecież to nie jest wcale sprawa polsko-żydowska! Według polskiego Ministerstwa Skarbu około 15 proc. nieruchomości, za które należy się rekompensata, było w rękach polskich obywateli narodowości żydowskiej. Pozostałe 85 proc. nie dotyczy w żadnym stopniu Żydów, ale obywateli narodowości polskiej. Robienie z tego sprawy polsko-żydowskiej to w najlepszym wypadku nieporozumienie.
Przeczytaj koniecznie: Radosław Sikorski: Już raz zapłaciliśmy za żydowskie majątki!
- Rozmawiałem z redaktorami dziennika "Haaretz" i wiem, że ta sprawa nie budzi szczególnego zainteresowania w Izraelu. Choć logicznie rzecz biorąc, właśnie mieszkający tam potomkowie polskich Żydów powinni być tu najbardziej aktywni.
- Nie budzi, gdyż prawdę powiedziawszy, mało kto wierzy już w to oddanie nieruchomości. Dla Izraela dużo ważniejsze od próżnych nadziei na restytucję mienia jest życzliwość Polski wobec tego kraju na arenie międzynarodowej.
- Dawni właściciele w Polsce podkreślają, że wciąż mają nadzieję na jakąś reprywatyzację...
- I słusznie, bo im się to mienie należy jak psu kiełbasa. W Izraelu mało kto wierzy jednak, że jakiś polski rząd zaproponuje, a Sejm uchwali przyzwoitą ustawę reprywatyzacyjną. Na wzajemne stosunki obu krajów to nie wpłynie w najmniejszym stopniu.
- Jest pan przekonany, że bojkot jest nierealny. Skąd ta pewność?
- Zdystansowały się od tego same władze Międzynarodowego Kongresu Żydów. Nie zmienia to faktu, że stanowisko polskiego rządu, a zwłaszcza ministra Radka Sikorskiego, jest nie do obrony.
- Minister Sikorski proponuje byłym właścicielom drogę przez sądy.
- Niestety, pan minister po prostu nie wie, o czym mówi, co udowodnił twierdząc, że polsko-amerykańskie porozumienie z 1960 roku zamknęło drogę do roszczeń obywatelom USA, którzy są spadkobiercami mienia pozostawionego w Polsce. Propozycja drogi sądowej składana jest z pełną świadomością tego, jak będzie długa i żmudna. Po drugie, nie jest tą drogą objęta cała grupa zagrabionych nieruchomości. Po trzecie, zdarzało się w polskich sądach, że odrzucały one pozwy, powołując się na rozporządzenie... generalnego gubernatora Hansa Franka, konfiskującego mienie żydowskie. Był taki wyrok w latach 50!
- Kiedy ścieżka w polskich sądach się skończy, sprawą zajmie się zapewne Trybunał w Strasburgu...
- Prędzej czy później zwrot zagrabionego mienia tam trafi. I tu, jako polski podatnik, obawiam się konsekwencji. Jeżeli nie daj Boże wystarczająco wielu spadkobierców wystąpi na tę ścieżkę, to Strasburg puści nas w skarpetkach. Nie rozumiem tego, bo przyjęcie ustawy pozwalałoby Polsce na narzucenie jakiejś górnej granicy odszkodowań i kontrolowanie tych wypłat. Jest oczywiste, że nie ma co liczyć na ustawę o 100-proc. odszkodowaniu. Jest przykład mienia zabużańskiego, które jest rekompensowane w 20 proc. Strasburg nie będzie miał żadnego powodu troszczyć się o polskich podatników i budżet. Będzie interesował się prawem, a ono jest oczywiste. Polska jest jedynym krajem dawnych demoludów, które mienia indywidualnego konfiskowanego przez hitlerowców i komunistów nie zwraca. I osobiście źle się czuję jako obywatel państwa-pasera.
- Prawnicy podkreślają, że część roszczeń ze strony Światowego Kongresu Żydów prawnie nie jest do wygrania. Chodzi o mienie ofiar Holocaustu, które wymordowano całymi rodzinami. Nie zostawili spadkobierców i zgodnie z prawem mienie przechodzi na Skarb Państwa. Działacze Kongresu podkreślają jednak, że to specyficzny przypadek "bezpotomności".
- Przypuszczam, bo nie mam żadnej wiedzy wewnętrznej, że zostanie to rozwiązane w postaci jakiejś jednorazowej, symbolicznej kwoty ze strony Skarbu Państwa do jakiejś instancji. Może Światowej Federacji Żydów Polskich bądź innej organizacji tego typu. Z drugiej strony pamiętajmy o precedensie szwajcarskim. Tamtejsze banki uznały roszczenia do kont, których właściciele zostali wymordowani i nie zostawili spadkobierców.
Konstanty Gebert
Publicysta "Midrasza" i "Gazety Wyborczej"