"Super Express": - Zanim jeszcze Jean Claude Juncker został wybrany na szefa Komisji Europejskiej, już zewsząd słychać, że to fatalny wybór dla Polski.
Konrad Szymański: - To zły sygnał z kilku powodów. Po pierwsze, Juncker będzie szefem KE całkowicie skoncentrowanym na problemach strefy euro. Po drugie, pod pretekstem walki z kryzysem będzie dawał zielone światło do dzielenia UE. Po trzecie, pod pretekstem wrażliwości społecznej będzie przymykał oko na demontaż wspólnego rynku, który jest przecież sercem integracji europejskiej. Dla nas szczególnie bolesne może być jednak to, że Juncker nie ma żadnego zrozumienia dla problemów Europy Środkowej, szczególnie w kontekście rosyjskiej aktywności w regionie.
- Skoro jest tak fatalny, to dlaczego tylko Wielka Brytania i premier Cameron wypowiedzieli się przeciwko niemu? Europosłowie PO narzekają, ale Junckera poparli.
- Wiele krajów zdecydowanie zlekceważyło proces wyłaniania kandydatów w ramach grup politycznych w europarlamencie. Politycy PO poparli Junckera bez żadnych gwarancji realizacji spraw ważnych dla Polski. Mam wrażenie, że było to poparcie in blanco i te głosy świadczą o tym, że już tego żałują. Zresztą na czele z Berlinem. Za rok-dwa niezadowolonych będzie więcej i będą żałowali, że nie poparli sprzeciwu Camerona, choć on protestował z nieco innych powodów.
- Może to nie było takie in blanco? Może była obietnica tych stanowisk dla premiera Tuska, ministra Sikorskiego?
- To oznaczałoby budowanie zamków na piasku. Juncker w swoim wystąpieniu nie wyszedł naprzeciw ani jednemu postulatowi z Europy Środkowej! To oznacza, że w ciągu tych wielu miesięcy negocjacji na jego temat ani razu nie spotkał się z twardym postawieniem polskich oczekiwań wobec nowej Komisji Europejskiej.
- Która z wad Junckera będzie dla nas najgorsza? Podzielona UE czy brak zainteresowania Wschodem?
- Tu musimy poczekać na to, jakimi ludźmi obsadzona zostanie cała Komisja Europejska. Jeżeli miałoby być prawdą, że politykę zagraniczną i obronność przejmą osoby pokroju pani Mogherini, a gospodarkę socjaldemokraci z krajów południa Unii Europejskiej... To będzie oznaczało szybką dekompozycję Unii. Nie chodzi już nawet o Europę kilku prędkości. Typ leczenia kryzysu UE proponowany przez tych ludzi oznacza coraz większą grupę państw mających poczucie wykluczenia w UE.
- Pamiętam, że kiedy stanowisko obejmował Jose Manuel Barroso, też wiele krajów było niezadowolonych.
- To prawda, ale Barroso był zdecydowanie bardziej zainteresowany poszukiwaniem poparcia we wszystkich krajach Unii Europejskiej, a co najmniej regionach. Po kryzysie w UE okazało się, że ta hierarchia spraw ważnych i mniej ważnych w Europie zmieniła się dla nas na niekorzyść. Barroso był osobą może mniejszego formatu politycznego niż Juncker, ale może właśnie dlatego uważniej podchodził do opinii i interesów wszystkich krajów członkowskich. Mam wrażenie, że dla Junckera jest to nieistotne.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail