"Super Express": - Jaki obraz katastrofy smoleńskiej wyłania się z "Białej księgi" zaprezentowanej przez Antoniego Macierewicza?
Konrad Piasecki: - Nie jest to obraz namalowany dzisiaj. Był malowany przez PiS w zasadzie od czasu zakończenie wyborów prezydenckich. Partia Jarosława Kaczyńskiego używa farb odpowiedzialności Rosjan. Z jednej strony chodzi o działania wieży kontroli lotów. Sugeruje się, że z premedytacją doprowadzono polski samolot do katastrofy. Z drugiej zaś, o - delikatnie mówiąc - zaniedbaniach dyplomatycznych ze strony polskiej i rosyjskiej. PiS przekonuje też, i znalazło to wyraz na wczorajszej konferencji, o braku jakiejkolwiek winy pilotów i nie doszukuje się odpowiedzialności po stronie wojskowych obecnych na pokładzie Tu-154.
- Antoni Macierewicz jest oskar-żany o podgrzewanie atmosfery i sugerowanie zamachu. Nie zdziwiło pana, że słowo "zamach" nie padło?
- Cóż, wszystko jest umiejętnie podane. Mówi dokładnie to, co chce powiedzieć. Używa mocnych słów, jak "kluczowy dowód" czy "sprowadzanie na śmierć", ale Antoniego Macierewicza nie można złapać za słowo i posądzić o promowanie tezy o zamachu. Dużo w tym wszystkim emocji, a brak nowych faktów, które zmieniałyby nasze patrzenie na katastrofę smoleńską.
- Raport komisji Macierewicza ma się ukazać dopiero za dwa miesiące. Jednak ogólne jego zarysy przedstawiono już wczoraj. Dlaczego?
- Jest tu oczywiście jakiś wyścig między Macierewiczem a Millerem. Nie wiem, na ile ze strony Millera, ale na pewno poseł PiS chciał, żeby jego raport zbiegł się, a nawet wyprzedził, ten przygotowywany przez komisję pod przewodnictwem szefa MSWiA. Takim pośpiechem zaprzecza jednak sam sobie.
- W jakim sensie?
- Jeśli byłby konsekwentny w tym, co mówi, powinien cierpliwie czekać na wrak samolotu czy oryginały czarnych skrzynek. Dopiero po zbadaniu tych dowodów powinien wydawać sądy i publikować raporty. Do tego przecież namawia komisję Millera i prokuraturę.
- Pojawiają się spekulacje, że zapowiedź konferencji Macierewicza przyspieszyła prace upublicznieniem raportu komisji Millera. Zgadza się pan?
- Nie jestem w stanie tego przesądzić. Na pewno odpowiedzialność Millera za każde słowo jego raportu jest nieporównywalnie większa niż odpowiedzialność Macierewicza. Nie wierzę, że przedstawiłby niedopracowany raport tylko dlatego, że został sprowokowany przez Macierewicza.
Konrad Piasecki
Dziennikarz RMF FM