"Super Express": - Radosław Sikorski rozmnożył się wczoraj do trzech osób, wchodząc w kompetencje szefa MSZ i prezydenta. Popisał się, mówiąc o 7 polskich ofiarach zamachu i prawie ogłosił żałobę narodową.
Konrad Piasecki: - Marszałek Sejmu stanowczo dał się ponieść nastrojowi chwili, pewnej gorączce informacyjnej. Mam wrażenie, że jak na drugą osobę w państwie, powiedział co najmniej o dwa zdania za dużo. Mówił o 7 ofiarach, podczas gdy nawet MSZ nie miał bladego pojęcia o liczbie ofiar, a nieoficjalnie mówiło się o 4-5 Polakach. Mówienie o żałobie narodowej, której ogłoszenie jest wyłączną prerogatywą prezydenta, też wydaje się czymś nie na miejscu.
- Mniejszych i większych wpadek Radosława Sikorskiego było w ostatnim czasie na tyle dużo, że trzeba znów zadać pytanie: czy to nie jest już ten moment, żeby ze sceny zejść?
- Przyszłość Radosława Sikorskiego zależy raczej od działań prokuratury. Werbalne wpadki tylko osłabiają jego pozycję i podważają wiarygodność - to nie jest coś, co położyłoby kres jego karierze. Choć oczywiście sprawiają one, że myślenie i marzenia o najwyższych stanowiskach państwowych, np. prezydenturze, trochę się od Sikorskiego oddalają.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail