"Super Express": - Kto wygrał poniedziałkowe starcie Lisa z Kaczyńskim?
Konrad Piasecki: - W spotkaniu dziennikarza z przywódcą opozycji na kilka dni przed wyborami polityk ma wiele do zyskania, ale i wiele do stracenia. Jarosław Kaczyński nie bardzo stracił, ale też nie zyskał.
- Czyli przetrwał, choć skazywano go na porażkę?
- Po raz pierwszy w tej kampanii PiS był emocjonalny, mniej rozluźniony i twardszy. Wielokrotnie nagle znikał mu uśmiech z twarzy. Dotąd jawił się jako człowiek spokojny i stonowany, mówiący o sprawach poważnych. Teraz za wszelką cenę próbował zbić Tomasza Lisa z pantałyku. Zwracał się do niego "panie magistrze" i pytał, dlaczego jest taki spięty. Zapewniał, że wie, co pisze jego tygodnik, i że dziennikarz prezentuje inną formację polityczną.
- Lis był odporny na te prowokacje Kaczyńskiego?
- Bez wątpienia widziałem u Tomasza Lisa silne emocje. Mnie też jednak zdarza się im ulec i wyprosić ze studia np. Antoniego Macierewicza, bo nie chcę dalej prowadzić rozmowy. Redaktor przypomniał za to wszystkie grzechy i grzeszki PiS z ostatnich lat. Kaczyński mógł kilkakrotnie zmienić temat i sam narzucić inny tok rozmowy, ale jakoś sobie z tym nie poradził. Mało tego, chętnie wdał się w dyskusję o pistoleciku, który podobno nosił przy sobie 20 lat temu. W temacie Angeli Merkel wyraźnie nie chciał postawić kropki nad "i", mówiąc, co o niej naprawdę myśli.
Konrad Piasecki
Publicysta i dziennikarz RMF FM
Lis: - Pan pretenduje do tego, żeby rządzić czterdziestomilionowym krajem...
Kaczyński: - Dobrze, że pan wie, że to czterdziestomilionowy kraj, a nie jakiś mały, który musi się wszystkim podporządkowywać. W pana piśmie i publicystyce nie bardzo słychać odgłosy tego przeświadczenia.
Lis: - To pan chce rządzić Polską.
Kaczyński: Pan też miał takie ambicje.
Lis: - Co pan chciał powiedzieć o Angeli Merkel?
Kaczyński: - A czy pan nie zna polskiego?
Należy pan do bardzo często spotykanej w Polsce formacji, która szkodzi Polsce.
Kaczyński
Bardzo bym chciał, żeby polscy dziennikarze i publicyści byli śmielsi. Do tego pana zachęcam ze wszystkich sił, a pan z miną napiętą na mnie
Więcej pewności siebie, panie redaktorze! Kaczyński
Kaczyński: - Panie doktorze...
Lis: - Nie jestem doktorem, jestem redaktorem.
Kaczyński: - Powiedziałem panie doktorze?
Lis: - Jestem zwykłym magistrem.
Kaczyński: - Panie magistrze...
Prosiłbym o pytanie odnoszące się do ważnych polskich spraw. Pan ciągle próbuje.
Kaczyński
Lis: - Posłuchajmy wypowiedzi ojca Rydzyka sprzed paru lat.
Kaczyński: - A może jeszcze sprzed kilkunastu?
Lis: - To się już nie liczy.