"Super Express": - Według pańskich informacji Jacek Rostowski może paść ofiarą rekonstrukcji rządu. Jego dymisja ma być próbą podreperowania wizerunku rządu, który cierpi za sprawą bardzo krytykowanego ministra. Myśli pan, że ta ucieczka do przodu może się udać?
Konrad Piasecki: - Dla Platformy nie ma dziś łatwych sposobów na odzyskanie zaufania wyborców. Jeśli już miałoby się to udać, będzie to długotrwały proces. PO będzie musiała uruchomić wiele najróżniejszych działań, które może się przełożą na jakiś sukces. Jednym z tych działań może być, oczywiście, dymisja Rostowskiego.
- Jak PO mogłaby przedstawiać tę dymisję?
- Wie pan, wydaje mi się, że Rostowski nie jest jakoś szczególnie znienawidzonym przez Polaków ministrem. Niemniej jeżeli obciążono by go kilkoma niepopularnymi decyzjami ze skokiem na OFE na czele, złożono potem w ofierze i powiedziano, że kończą się trudne czasy i nadchodzi wiek pięknych decyzji. A te piękne decyzje będą wspierane przez pieniądze, które Rostowski zabierze z OFE.
- Myśli pan, że sam minister Rostowski przyjąłby tę decyzję z ulgą i wcale by się na premiera
nie obraził?
- Mam podobne wrażenie. Po sześciu latach walki z kryzysem, dopięciem budżetu i oczekiwaniami społecznymi może być, choć to może niezbyt precyzyjne określenie, trochę zmęczony. Na pewno ewentualna perspektywa odejścia do europejskich czy nawet światowych struktur finansowych nie spotkałaby się z jego szczególną niechęcią.
- Wydaje mi się wręcz, że chętnie zaszyłby się w zaciszu światowej finansjery. Nikt by mu nie suszył głowy, że wpędza Polskę w problemy.
- A do tego wszystkiego, wydaje mi się, że po sześciu latach w rządzie i utrzymywaniu przez dłuższy czas wyróżniającego się na tle Europy wzrostu gospodarczego jest człowiekiem, z którym na salonach się liczą i którego chętnie słuchają.
- No dobrze, ale kto za niego?
- I tu zaczyna się problem. Szukanie bowiem kogoś odpowiednio zaufanego, a jednocześnie poważnie traktowanego przez rynki finansowe, jest niezwykle trudne.
- Poza tym miejsce w tym rządzie nie jest raczej rozchwytywaną posadą.
- Właśnie. Brak zastępcy dla ministra Rostowskiego może sprawić, że do jego odejścia wcale nie dojdzie.