Tylko w ten sposób można ograniczyć bezprecedensowy spektakl medialny, którego gwiazdą i bohaterem jest Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. I powiem to od razu, bohaterem negatywnym.
Pan Klich, jeden z nielicznych dopuszczonych do informacji zawartych w rejestratorach lotu, dzień po dniu sączy w media kolejny strzęp zawartego w nich materiału. Dzień po dniu żeruje na emocjach rodzin i Polaków zainteresowanych wyjaśnieniem tragedii.
Niczym prokurator każdym tym strzępem informacyjnym oskarża i przesądza, kto jest winien, a za nim robią to wszelkiego rodzaju fachowcy. I ci przygotowani merytorycznie do oceny, i nieprzygotowani.
Nie rozstrzygając tu o czyjejkolwiek winie, powiedzmy jasno: to nie pan Klich jest od oskarżania kogokolwiek. Od tego jest prokuratura. I mam nadzieję, że prokurator generalny Seremet i jego podwładni wspólnie z rosyjskimi kolegami zdecydują się wreszcie na publikację zapisów czarnych skrzynek. By ograniczyć coraz bardziej niestosowny spektakl reżyserowany strzępami wypowiedzi Edmunda Klicha.