Józef Michalik: Konflikt wywołała deklaracja o usunięciu krzyża

2010-08-15 8:00

Stanowisko Episkopatu Polski w sprawie sporu o krzyż komentuje przewodniczący arcybiskup Józef Michalik: Ten konflikt to problem polityków. Słyszę posłów i urzędników, którzy mówią, że to problem Kościoła. Owszem, świętość krzyża będzie broniona przez nas do końca. Ale krzyż upolityczniony stał się znakiem niebezpiecznego, wzajemnego sprzeciwu

"Super Express": - Episkopat opowiedział się za przeniesieniem krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego do kościoła św. Anny. Dlaczego jednak nie pozostawić krzyża na Krakowskim Przedmieściu? Dlatego, że wywołał kontrowersje?

Abp Józef Michalik: - O sposób upamiętnienia trzeba pytać tych, którzy krzyż ustanowili oraz tych, którzy chcą uszanować wolę dużej części ludu chcącej upamiętnienia tragedii smoleńskiej. Trzeba też jednak uszanować miejsce, w którym stoi dziś krzyż, które ma swoją tradycję. Dziwiłem się, ale też broniłem decyzji o pochowaniu prezydenta na Wawelu. Trzeba było uszanować tę śmierć i koniec. I dziś trzeba myśleć podobnie. Mogą być różne formy i miejsca uczczenia ofiar tragedii. Porządek prawny normalnego państwa wymaga jednak, by właściciel terenu i pomysłodawca idei spotkali się i porozumieli.

- Czy przeniesienie krzyża bez użycia siły jest w najbliższym czasie w ogóle możliwe?

- Jak najbardziej. Ten konflikt to problem polityków. Słyszę posłów i urzędników, którzy mówią, że to problem Kościoła. Owszem, świętość krzyża będzie broniona przez nas do końca. Ale krzyż upolityczniony stał się znakiem niebezpiecznego, wzajemnego sprzeciwu wyzwalającego niechęć, by nie użyć mocniejszego słowa.

- Politycy, zwłaszcza reprezentujący Platformę, nie ukrywają, że mają Kościołowi za złe odwracanie się od tej sytuacji plecami.

- To nie Kościół ani nie harcerze wywołali ten konflikt. Wywołała go nieprzemyślana deklaracja, że trzeba krzyż usunąć, bez podania kolejnych kroków. Ale w jaki sposób usunąć? To wywołało reakcję łańcuchową. Włączyła się kolejna partia i politycy... Problem uczczenia zarówno ofiar katastrofy, jak i bohaterów pomordowanych w 1940 roku należy ewidentnie do polityków. Kościół może w tym pomóc, choćby oferując godne miejsce w kaplicy katyńskiej kościoła św. Anny. Jeżeli politycy nie chcą bądź nie potrafią z tego skorzystać, to nie jest już nasza sprawa.

- Episkopat przyznał, że krzyż jest wykorzystywany świadomie do sporów politycznych. Kto to robi?

- Nie mam wątpliwości, że jest wykorzystywany świadomie. Słyszymy wypowiedzi polityków, zarówno strony rządowej, jak i opozycji. Nie chcę posługiwać się konkretnymi nazwiskami. Ale tę burzę podsycały obie strony, a teraz chcą, by Kościół wziął te rozżarzone węgle w swoje ręce.

- W stanowisku episkopatu można przeczytać, że politycy często mylą świeckość państwa z antyreligijnością. Czy spór o krzyż to też wyraz tego problemu?

- Polscy politycy, a nawet cały naród zaczyna oddychać "zachodnim powietrzem". Ma to wiele pozytywnych stron i bardzo je szanuję. Szacunek do wolności i praw człowieka należy nawet pogłębiać. Zapominamy jednak o obowiązkach. Co powiedzieć na to, że europejska konstytucja wstydziła się swoich chrześcijańskich korzeni czy humanizmu greckiego? Ze świąt Bożego Narodzenia robi się w Europie długi weekend. To smutne. Mamy nawet piękny paradoks, kiedy muzułmanie bronią prawa do obchodzenia Bożego Narodzenia. Oni czują, że puste miejsce w miejsce tradycyjnych religii zajmą jakieś zabobonne, pseudoreligijne ruchy.

- Może właśnie tego obawiają się ludzie określający się obrońcami krzyża?

- Nie rozmawiałem z obrońcami krzyża, śledziłem tylko to, co relacjonują media. O ich intencjach trzeba by z nimi porozmawiać, pogłębić ten temat.

- Episkopat zwraca jednak uwagę, że dla drugiej strony tego sporu krzyż stał się pretekstem do "ujawnienia braku tolerancji, poniżania krzyża i ośmieszania wiary". A może to wyraz zmiany społecznej? Może z młodymi ludźmi dzieje się w Polsce to, co stało się udziałem Irlandczyków i Hiszpanów?

- Nie sądzę. Demonstracja sprzeciwu wobec krzyża była ewidentnie dowodem na manipulowanie tą sprawą. To instrumentalizowanie konfliktu, a w takich przypadkach zawsze najłatwiej wykorzystuje się młodzież. Nocna demonstracja jest dla mnie szczytem autodemaskacji. Żadne takie wystąpienia nie odbywają się przecież w nocy. To tylko jedna z wielu kwestii, które na to wskazują.

Abp dr Józef Michalik

Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, metropolita przemyski