Nie jest tajemnicą, że Bronisław Komorowski ma jeszcze polityczne ambicje. Dotychczas miały się jednak kończyć się na „patronowaniu” centroprawicowej listy wyborczej w przyszłorocznych wyborach. – Na polskiej scenie potrzebny jest biegun umiarkowanie konserwatywny, ja go lokuje między prawym skrzydłem PO, Gowinem, Hołownią i Kosiniakiem-Kamyszem. Biegun, który mógłby w stanie uzyskać atrakcyjność dla sfrustrowanych wyborców PiS. Nie widać na razie, żeby co wyborcy przesunęli gdzieś swoje głosy – tłumaczył nam były prezydent i założyciel PO.
Czy w razie potrzeby Bronisław Komorowski byłby w stanie zasilić jakąś listę wyborczą swoim nazwiskiem? – Za długo obserwuję politykę, żeby się zarzekać raz na zawsze. Nie będę się zarzekał, że nie wystartuję – powiedział nam tajemniczo były prezydent.
Co na ten temat jego potencjalni partnerzy polityczni? – W mojej ocenie, nie przypominam sobie, żeby któryś z prezydentów wracał na urząd polityczny. Nie ma takiej potrzeby. Aktywny powrót do życia w polityce? Każdemu z nich bym odradzał. Natomiast występowanie w roli recenzenta czy w think-tanku, to jest bardzo dobry kierunek – komentuje Marek Sawicki (64 l.) z PSL.
Zdziwiona potencjalnym powrotem Komorowskiego jest również Paulina Hennig-Kloska (45 l.). – Zdziwiłabym się, gdyby pan prezydent chciał dziś wracać do parlamentu. Inaczej widzę rolę byłych prezydentów, niż powrót do ław sejmowych – mówi „SE” wiceprzewodnicząca partii Polska 2050. – Rozumiem, że Pan Prezydent chciałby być „ojcem” swojego wymarzonego bloku politycznego, jednak o ostatecznych scenariuszach wyborczych zadecydują liderzy i ich ugrupowania (…) Zdanie prezydenta Komorowskiego szanujemy, ale nie będzie ono decydujące – kwituje Kloska.
– Ja widzę Komorowskiego jako jednego z byłych liderów Platformy Obywatelskiej. Jego pozycja jest możliwa tylko dlatego, że kiedyś był jednym z jej założycieli – ucina Cezary Grabarczyk (62 l.).