Komorowski pytany we wtorek w radiu RMF FM czy zaczęła się teraz "złota era", czy raczej koniec świata odparł, że "ani jedno, ani drugie" i że "trzeba żyć także z prezydentem Trumpem u steru Stanów Zjednoczonych". Zwrócił uwagę, że nowy prezydent USA w swoim wystąpieniu "ani razu nie zająknął się na temat roli przywódczej Stanów Zjednoczonych w świecie Zachodu". Na uwagę, że z ust Trumpa ani razu nie padło też słowo "NATO" ani "Europa", Komorowski stwierdził, że dla nowego prezydenta USA "nie istnieje nic poza Ameryką i jej interesami". "Więc mamy się czego obawiać, bo to nie jest tak, jak czasami Polakom się wydaje, że Stany Zjednoczone były, są i będą zawsze ostoją wolności i naszego poczucia bezpieczeństwa" - powiedział Komorowski. Pytany o zapowiedź Trumpa dotyczącą przejęcia Kanału Panamskiego, b. prezydent stwierdził, że nikt nie ma prawa spać spokojnie, bo "to jest bardzo niepokojące, że Stany Zjednoczone - potęga militarna, gospodarcza i polityczna - stanęły w szeregu krajów rewizjonistycznych, które zakładają rewizje granic we współczesnym świecie".
Trump zaprzysiężony na prezydenta
- Złoty wiek Ameryki zaczyna się właśnie teraz. Od tego dnia będzie ponownie szanowana na całym świecie. Będzie przedmiotem zazdrości każdego narodu i nie damy się więcej wykorzystywać (...). Po prostu postawię Amerykę na pierwszym miejscu - powiedział Trump podczas ceremonii w rotundzie Kapitolu. Podczas swojego półgodzinnego przemówienia - dwukrotnie dłuższego niż osiem lat temu - Trump w ostry sposób skrytykował poprzednią administrację, którą określił jako żerujący na obywatelach "skorumpowany establishment". Zasugerował, że poprzedni rząd chciał go "pozbawić wolności, a nawet życia" i opisał przejmowane przez niego państwo jako niezdolne do odpowiedzi na kryzysy wewnętrzne i zewnętrzne. Zapowiedział przywrócenie "suwerenności i niepodległości" Stanom Zjednoczonym i stwierdził, że został ocalony przez Boga od kuli napastnika, by "znów uczynić Amerykę wielką".
ZOBACZ GALERIĘ: Ekspert mowy ciała o inauguracji! Jednoznaczna opinia, chodzi o Trumpa i Bidena