"Super Express": - Między reprezentantami jakich światopoglądów będziemy wybierać 4 lipca?
Rafał Ziemkiewicz: - Obaj kandydaci wywodzą się z tej samej tradycji chrześcijańsko-konserwatywnej. Jednak światopogląd Jarosława Kaczyńskiego jest bardziej określony i konsekwentny. Obok obyczajowego konserwatyzmu, to także patriotyczny etatyzm, którego korzenie sięgają tradycji piłsudczykowskiej. Zgodnie z nią siłą modernizującą kraj są struktury państwowe, a nie uwolniona przedsiębiorczość obywateli. U Bronisława Komorowskiego widzę zasadniczą sprzeczność między konserwatywnymi deklaracjami a czynami. Członkostwo w Unii Demokratycznej, udział w niektórych głosowaniach sejmowych, a także skład jego komitetu honorowego w obecnej kampanii wyborczej wskazują na zupełnie inne afiliacje.
- Można się dziwić, że Platforma nie wystawiła kandydata bardziej odpowiadającego jej liberalnemu światopoglądowi.
- Komorowski nie pasuje do standardowego wizerunku PO. Tej partii jest dziś blisko do takich bohaterów życia publicznego, jak Kuba Wojewódzki, Kora Jackowska czy w najlepszym wypadku Agnieszka Holland. Od samego początku Platforma szukała takiego kandydata, który mógłby wygrać z żyjącym wówczas Lechem Kaczyńskim. Miał w zamierzeniu posiadać najlepsze cechy zmarłego prezydenta, którymi według większości Polaków były patriotyzm i tradycyjna kindersztuba. Jednocześnie nie mógł być kojarzony z PiS-owskim awanturnictwem. Podział kulturowy obsługiwany przez PiS i PO przebiega jednak między konserwatyzmem narodowym a proeuropejskim patriotyzmem i kosmopolityczną poprawnością polityczną. Ponieważ patriotycznym przekazem lepiej gospodaruje PiS, Platforma, wystawiając kandydaturę Komorowskiego, weszła w konflikt z własnym wizerunkiem politycznym i straciła dużą część głosów elektoratu zauroczonego nowoczesnością.
- I stąd tak wysoki wynik w pierwszej turze Grzegorza Napieralskiego. Kandydaci zaczęli już zabiegać o jego poparcie. Który z nich jest światopoglądowo bliższy liderowi SLD?
- Na postawę lewicową składają się głównie tęsknota za państwem opiekuńczym i entuzjazm wobec różnych nowinek obyczajowych płynących z Zachodu. Szukając wyborców lewicowych, Kaczyński akcentuje takie kwestie, jak bezpieczeństwo socjalne czy służba zdrowia dla każdego. Komorowski zwraca się do wyborców liberalnych obyczajowo. Jednak jako ten, który miał być "lepszym Lechem Kaczyńskim" w uprawianej od dawna demagogii socjalnej, jest tu mniej wiarygodny niż konkurent. Myślę, że wyborcy socjalni zagłosują na Kaczyńskiego, a ci od Kuby Wojewódzkiego zostaną w domu, bo dla nich obaj kandydaci są tak samo obciachowi. Pamiętajmy jednak, że uczestniczymy po trosze w politycznym teatrze. PiS nie jest aż tak socjalny, jak udaje. Platforma nie aż tak liberalna, za jaką chciała kiedyś uchodzić.
- Czyj przekaz lepiej dociera do opinii publicznej?
- Na razie to Kaczyński wytycza kierunek debaty. Udało mu się sprowokować rywala do uczestniczenia w absurdalnym procesie w sprawie prywatyzacji szpitali. Przegrywa w sądzie, ale i tak głównym tematem kampanii jest to, że PO miała kiedyś w programie sprywatyzowanie służby zdrowia. Komorowski zamiast punktować słabości rywala, musi się tłumaczyć, że nie popiera pomysłów Platformy. Ta z kolei zupełnie nie wie, jak prowadzić kampanię. Wciąż tylko straszy powrotem IV RP. W przypadku wyborów prezydenckich nie ma to żadnego sensu. Inaczej musiałaby przyznać, że IV RP panowała w Polsce do 10 kwietnia, gdy wydarzyła się katastrofa smoleńska, w której zginął prezydent Lech Kaczyński.
Rafał A. Ziemkiewicz
Publicysta dziennika "Rzeczpospolita", pisarz