Gdyby potwierdziła się różnica ponad 10 proc. pomiędzy głównymi kandydatami świadczyłoby to odwróceniu trendu, w którym Komorowski tracił, a Kaczyński zyskiwał.
Liderowi PiS mogło w ostatniej fazie kampanii zaszkodzić podnoszenie sprawy prywatyzacji szpitali. I nie tyle przegrana w sądzie pierwszej instancji, co przypominanie o dawnym konflikcie. Temacie, który wywoływał w poprzednich kampaniach ostre spory. Przypomniał w ten sposób dawne czasy, od których chciał się odciąć. Okazuje się, że negatywny elektorat w dalszym ciągu gra swoją rolę. Dla PO to silny kapitał na II turę wyborów.
Nie jestem pewien, czy jakiekolwiek znaczenie będzie miała deklaracja poparcia ze strony Napieralskiego. Nie jest to charyzmatyczny lider, którego apele wpływają na masowe zachowania wyborców. Elektorat SLD jest podzielony i zagłosuje w obie strony.
W II turze istotna będzie frekwencja, która może być gorsza od spodziewanej. Wg. badań aż 20 proc. wyborców może mieć kłopoty z głosowaniem. Na niekorzyść Komorowskiego może też grać przewaga w I turze. To może działać demobilizująco.