Już od ponad dwóch miesięcy strajkują medycy, domagając się m.in. realnego wzrostu wynagrodzeń, zwiększenia wydatków na ochronę zdrowia czy wprowadzenia urlopów zdrowotnych po 15 latach pracy zawodowej. Białe miasteczko stanęło w pobliżu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów 11 września i nic nie zapowiada, żeby strajk miał się szybko zakończyć. – Przypomnę, że miałem podobną sytuację w czasie pełnienia funkcji prezydenta. Wtedy osobą, która spotkała się z protestującymi pielęgniarkami i uzyskała rozwiązanie, które odsunęło problem strajku, była moja żona – podkreśla Bronisław Komorowski. W 2011 r. pielęgniarki przez dziewięć dni okupowały galerię sejmową. Zrezygnowały z protestu po spotkaniu ówczesnej szefowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Doroty Gardias (58 l.) z Anną Komorowską (68 l.) i zaproszeniu protestujących przez pierwszą damę do Pałacu Prezydenckiego. – Prezydent może spotkać się sam, może poprosić żonę, aby podjęła się tego rodzaju misji. Dobry przykład mojej małżonki jest – wskazuje były prezydent.
Nie przegap: Agata Duda została matką chrzestną! Jest nagranie z uroczystości
Pod sondą galeria zdjęć z imienin Anny Komorowskiej
Bronisław Komorowski podkreślał, że Andrzej Duda powinien być aktywny przy okazji protestów społecznych. – Prezydent ma kilka możliwości. Na pewno nie powinien być obojętny wobec protestu pracowników służby zdrowia. Z dwóch powodów przynajmniej. Po pierwsze dlatego, że jest też ich prezydentem. Po drugie dlatego, że idzie kolejna fala koronawirusa i za chwilę całe społeczeństwo może znaleźć się w opałach, o ile służba zdrowia nie będzie funkcjonowała jak w zegarku. To są wystarczające powody, dla których prezydent powinien uczestniczyć w rozwiązywaniu problemu – podsumowuje były prezydent.