Komisja Amber Gold, przesłuchanie Marcina P.

i

Autor: aka

Komisja Amber Gold. Zeznania Jana Vincenta Rostowskiego [NAJLEPSZE CYTATY]

2018-07-18 11:19

We wtorek przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold stawił sie Jan Vincent Rostowski. Były minister finansów w rządzie Donalda Tuska miał ujawnić swoją wiedzę na temat jednej z największych piramid finansowych w historii naszego kraju. W trakcie przesłuchania Rostowskiego atmosfera była bardzo napięta. Nie brakowało również złośliwych komentarzy. SE wybrało najciekawsze wypowiedzi, jakie padły na wtorkowym posiedzeniu komisji.

Jeszcze przed rozpocząciem przesłuchania Jan Vincent Rostowski ocenił w rozmowie z mediami, że "komisja Amber Gold została powołana po to, aby przykryć afery PiS-u". Następnie, tuż po rozpoczęciu przesłuchania mówił: - Chcę powiedzieć, że wtedy kiedy PO rządziła, kiedy ja i wielu kolegów piastowaliśmy wysokie funkcje w państwie, dla nas najważniejszą podstawą działania była konstytucja, ustawy z nią zgodne i praworządność. Tego niestety dzisiaj nie można powiedzieć...

W odpowiedzi przewodnicząca komisji, Małgorzata Wasserman:

Wasserman nie darowała sobie drobnej złośliwości, w jednej ze swoich wypowiedzi używając ironicznie archiwalnej wypowiedzi Rostowskiego o tym, że "pieniędzy nie ma i nie będzie". Następnie stwierdził m.in., że "minister upaja się swoimi odpowiedziami i nie chce dopuścić do zadawania pytań", zaś w pewnym momencie zdenerwowana wypaliła: - Koniec tych bzdur, przechodzimy do pytań! W innym momencie dodawała jeszcze: - Trzeba mieć tupet, żeby mieć taki bałagan w ministerstwie i pozwalać sobie na takie słowa!

Hitem sieci stała się kolejna "lokalizacyjna" wpadka językowa Rostowskiego:

W pierwsze części przesłuchania pomiędzy Rostowskim a Wasserman padło niewiele konkretów, za to złośliwości nie brakowało. Jak stwierdziła przewodnicząca, według logiki Rostowskiego "gdyby urzędy skarbowe działały prawidłowo, to byłoby to działanie na korzyść Plichtów". Z drugiej strony:

Słowne przepychanki trwały w najlepsze. Świadek zarzucił Wasserman, że "pani stosuje taką metodę, że zadaje dwa pytania, potem nie wraca do pierwszego i mówi, że świadek uchyla się od odpowiedzi na pytanie". Zrzucając z siebie odpowiedzialność Rostowski dodał: - Do upadku Amber Gold nie interesowałem się tą sprawą. Zostawiłem to mojemu zastępcy Andrzejowi Parafianowiczowi, któremu poleciłem, aby ściśle współpracował z ABW. Do tego dodawał: - Gdyby człowiek taki, jak Marcin P., a więc bardzo przebiegły, miał problem z US, zatrudniłby przestępczego księgowego, który rozliczałby się z fiskusem (...) Gdyby Plichta przestał być prezesem, powołałby na swoje miejsce swoją żonę. Pomysł, że to by przerwało piramidę, jest chybiony. Co więcej, nie zajmował się specjalnie początkowo tą sprawą, bo miał wówczas ważniejsze sprawy na głowie. Jak sprecyzował, chodzi mu o to, że Europa była na krawędzi z powodu kryzysu strefy euro.

Strony nie szczędziły sobie też ironii:

Napięta atmosfera panowała również pomiędzy przewodniczącą komisji a pełnomocnikiem świadka, konstytucjonalistą Markiem Chmajem. Parokrotnie starli się oni słownie w trakcie posiedzenia. W pewnym momencie Wasserman zapytała go wprost, czy "dobrze się bawi" co mocno obruszyło Chmaja. Zażądał wycofania tego pytania, ale jego wniosek przepadł w głosowaniu wszystkich członków komisji. W sieci pojawiło się kapitalne zdjęcie pokazujące emocje pomiędzy tymi stronami (zrobione tuż przed posiedzieniem komisji):

Sytuacja pozostawała niezmienna:

Wassermann: - Bardzo jest pan nieelegancki.

Rostowski: - Bo Pani uprawia politykę... Będę z tym jakoś żył. Dodatkowo po jakimś czasie złośliwie zapytał, czy dzisiejsze wystąpienie Wasserman to już jest element jej kampanii wyborczej (startuje ona w wyścigu o fotel prezydenta Krakowa). Sam odpowiedział sobie na to pytanie, mówiąc: - Zakładam, że tak.

Do tego ewidentnie obie strony stosują różne skale:

Wasserman nie gryzła się w język, twierdząc, że "najwięcej dziadostwa było u panaw ministerstwie". Jak powiedziała, nowa sejmowa komisja śledcza (ws. wyłudzeń VAT) dodatkowo to obnaży. W odpowiedzi Rostowski stwierdził, że czeka "z ogromną antycypacją" na wezwanie i wyraził życzenie, żeby jak najwięcej osób z obecnej komisji tam się pojawiło.

Przewodnicząca komisji zaproponowała w pewnym momencie przerwę Rostowskiemu. Ten odpowiedział, że takowa przydałaby się przewodniczącej, czym sprowokował ją do mocnego wyznania: - Przyszłam do polityki po to, aby tacy jak Pan nigdy do niej nie wrócili!

<blockquote class="twitter-tweet" data-lang="pl"><p lang="pl" dir="ltr">Poseł <a href="https://twitter.com/wassermann_ma?ref_src=twsrc%5Etfw">@wassermann_ma</a> do <a href="https://twitter.com/janrostowski?ref_src=twsrc%5Etfw">@janrostowski</a>: Ja do polityki przyszłam, żebyście z niej odeszli. Wasz stopień cynizmu jest taki, jak pan dziś prezentuje. <a href="https://twitter.com/hashtag/AmberGold?src=hash&amp;ref_src=twsrc%5Etfw">#AmberGold</a> ??</p>&mdash; Lidia Lemaniak (@LLemaniak) <a href="https://twitter.com/LLemaniak/status/1019525424924319750?ref_src=twsrc%5Etfw">18 lipca 2018</a></blockquote>
<script async src="https://platform.twitter.com/widgets.js" charset="utf-8"></script>

Po pierwszej przerwie "wymiana uprzejmości" trwała dalej w najlepsze:

Do słownych utarczek doszło również pomiędzy posłem Tomaszem Rzymkowskim oraz Rostowskim. Ten drugi zarzucił, że parlamentarzysta jest nieprzyzwoitym człowiekiem, "przynajmniej w życiu zawodowym". Jak dodawał: - Jako PO nigdy nie zgodzilibyśmy się, żeby komisja śledcza była w taki sposób prowadzona. Przypomina to teatr. W odpowiedzi usłyszał od przedstawiciela Kukiz'15, że zważywszy na jego dzisiejsze wystąpienie przed komisją można wysnuć wniosek, że jego talent bardziej niż w ministerstwie finansów sprawdziłby się na estradzie kabaretowej.

Kolejny z członków komisji, Jarosław Krajewski z PiS, również po przesłuchaniu nie udał się raczej z byłym ministrem na kawę. Negatywne emocje były na tyle wyraźne, że Jacek Rostowski zarzucił posłowi, że stanowczo zbyt mocno podnosi głos i na niego krzyczy. W późniejszej części przesłuchania Krajewski zarzucił Rostowskiemu "perfidne kłamstwo" na co zareagował pełnomocnik świadka, wzywając posła do zaprzestania używania takiego rodzaju sformułowań.

Były minister finansów wykorzystał też okazję, by uderzyć w Prawo i Sprawiedliwość. W pewnym momencie, zapytany o to, czy konsultował się ze swoimi "przełożonymi" w Platformie Obywatelskiej sprawę Amber Gold odpowiedział niespodziewanie: - Pytał pan, czy omówiłem te sprawy z moimi przełożonymi partyjnymi. W PiS jest jednowładztwo prezesa. PO nie ma hierarchii partyjnej i na pewno nikt nie ma swoich "przełożonych partyjnych". PO jest partią demokratyczną, gdzie są organy, zarząd, ale to nie są przełożeni. Pana koncepcja partii politycznej jest koncepcją partii politycznej typu PZPR.

Po kilku godzinach zeznań coś w przewodniczącej pękło. Stwierdziła wówczas: - Nie wiem dlaczego pan się mnie tak obawia, i obraża mnie pan od kilku godzin. Ja bym pewnie uderzyła się w pierś na pana miejscu i powiedziała tak: Kompletna katastrofa podległych mi służb, niezrozumiałe zachowanie pani Bogumił, jest mi bardzo przykro, że to się dzieje pod moim zarządem. A pan zamiast tak powiedzieć, od paru godzin mnie atakuje (...) Jak pan śmie obrażać mnie którąś godzinę? To jest bardzo niekulturalne!

Sonda
Przesłuchanie Jana Vincenta Rostowskiego przed komisją ds. Amber Gold było: