Express Biedrzyckiej

Kołodziejczak uderza w Hołownię: nie ma kompetencji i zwodzi rolników

2024-02-28 14:16

Nie ma porozumienia po wczorajszych rozmowach z marszałkiem Sejmu. Rolnicy twierdzą, że nie usłyszeli żadnych konkretów, a jedynie obietnice stworzenia tzw. okrągłego stołu. To spotkało się ze zniecierpliwieniem wiceministra rolnictwa Michała Kołodziejczaka. - Jakie kompetencje ma Szymon Hołownia żeby mówić o rolnictwie? Chyba tylko takie żeby budować swój przekaz. Ale zejdźmy na ziemię, on nie może rolników wodzić za nos i obiecywać nie wiadomo czego - powiedział w programie "Express Biedrzyckiej".

Michał Kołodziejczak odpowiedział także na pytania dotyczące publikacji listy firm, które miały nieuczciwie zarobić na tzw. aferze zbożowej, odniósł się też do trudności związanych z rozmowami z protestującymi rolnikami.

Kamila Biedrzycka: Spodziewał się pan tak trudnego startu w swoim ministerstwie? Niektórzy twierdzą, że, mówiąc potocznie, dostaliście od rolników „fangę w nos”.

Michał Kołodziejczak: Nie… problemy wynikają z zaszłości, które w Polsce dla nikogo, jak sądzę, nie są obce. Trzeba je rozwiązać. A dziś te protesty pokazują, że rolnicy wymagają by brać się za to bardzo szybko. Oczywiście pewnych procesów nie da się przeskoczyć choćby i wszyscy stanęli na ulicy. Więc ja bym tego tak nie nazwał, to jest raczej rachunek wystawiony dla polityków PiS, którzy dzisiaj widzą co zrobili polskiemu rolnictwu.

- Ale ten rachunek musicie zapłacić wy. Funkcjonuje już nawet takie powiedzenie, że rolnicy zaszli w ciążę z PiS, a od rządu Donalda Tuska domagają się alimentów…

- ...trochę tak to wygląda. Wiedzą jednak kogo stać na te alimenty, bo wiedzieli, że PiS-u nie stać, więc nawet od nich nie wymagali. Jeśli bowiem ktoś czegoś od ciebie wymaga, to znaczy, że cię docenia. Ja tak to widzę.

- Na razie jednak nie jesteście w stanie się z rolnikami porozumieć, mimo że rozlania tej sytuacji spodziewaliście się już w kampanii wyborczej. Jaki macie pomysł na to wszystko?

- Ja już nawet nie będę mówić o problemach merytorycznych, bo problem leży całkowicie gdzie indziej…

- …nie w sprawach merytorycznych leży problem?

- Kompletnie nie.

- A gdzie?

- Dziś jest bardzo duży problem z ustaleniem chociażby przedstawicieli tych, którzy protestują i związków zawodowych. Rolnicy, którzy dziś stoją na ulicy niby wszyscy chcą tego samego, a tak naprawdę te postulaty są różne.

- Podłączyli się nawet hodowcy zwierząt futerkowych.

- Kwestią rozwiązania tego sporu jest to żeby usiąść do stołu, umówić się jakie problemy trzeba rozwiązać i w jaki sposób zrobić to tak, żeby rozładować te wszystkie napięcia. Teraz natomiast jest tak, że jeśli ja rozmawiam z protestującymi na danej blokadzie czy granicy to są jedne postulaty, a jak rozmawiam z drugimi, to mówią, że mają inne i że nie chcą tego co tamci. I najlepiej żeby przy rozmowach tej drugiej grupy nie było. Widać dziś brak przywództwa na polskiej wsi. A ono jest bardzo mocno potrzebne. Problem tkwi w politycznym ułożeniu tego wszystkiego. To też jest motyw tych protestów, bo rolnicy też mają swoje sympatie polityczne i wśród wielu one się przejawiają Tak samo brak sympatii do niektórych osób.

- A pan dziś od rolników czuje sympatię czy raczej jej brak?

- Szczerze to czuję z ich strony pewne zakłopotanie, niektórzy sami nie wiedzą w jaki sposób odbierać tę sytuację. Ja przez długi czas mówiłem, że stoję w pewnym szpagacie – jedną nogą na proteście, a drugą w rządzie…

- ...i nadal pan tak czuje?

- Nie. Dzisiaj czuję, że trzeba jasno reprezentować interes polskich rolników, rozwiązać problem, ale nie da się stać non stop w takiej pozycji. Reprezentuję więc interes polskich rolników, ale jako strona rządowa. Żeby dojść do porozumienia z rządem, to trzeba usiąść do rozmów. Samo porozumienie z Michałem Kołodziejczakiem niewiele da, a rozmowy już zaproponowano. Ja wiem, że wyłonienie liderów czy lidera, partnera do tej rozmowy jest trudne, ale rolnicy muszą go między sobą wybrać, taki lider musi się wyłonić. (…) Dziś widzimy, że ktoś wykorzystuje sytuację i polskich rolników do tego by wyrzucać całe wagony pszenicy czy kukurydzy. Ja nie wierzę żeby to byli rolnicy, ale sztuką organizowania protestów jest to żeby mieć nad nimi kontrolę.

- Kto wykorzystuje polskich rolników, konkretnie.

- Nie wiem kto, ale to może być każdy, może być strona rosyjska. (…)

- Szymon Hołownia zaproponował rolnikom rozmowy w ramach „okrągłego stołu”, spotkanie zakończyło się brakiem porozumienia, bo oni domagają się konkretów.

- Kiedy ja byłem kiedyś na rozmowach z marszałkiem Senatu to wiedziałem, że nie mogę od niego wymagać nie wiadomo czego. Jeśli do marszałka Hołowni idzie grupa rolników i wymaga żeby coś zrobił… no chwilę. Jakie kompetencje ma Szymon Hołownia żeby mówić o rolnictwie? Chyba tylko takie żeby budować swój przekaz. Ale zejdźmy na ziemię, on nie może rolników wodzić za nos i obiecywać nie wiadomo czego.

- A wodzi ich za nos?

- Jeśli mówi, że zorganizuje „okrągły stół”… po co? Żeby sobie pogadać? Trzeba usiąść i dojść do porozumienia, a nie robić „okrągły stół” i opowiadać jak jest źle. Ciągłe angażowanie nowych osób w ten spór nie ma sensu. Chwila, w rządzie są osoby, które się tym zajmują, ty się zajmujesz czymś innym. (…)

- Z kolei na działaniach rządu suchej nitki nie zostawia Marek Sawicki. Trzecia Droga wkłada wam kij w szprychy? Pan chyba też raczej nie ma chemii z ministrem Czesławem Siekierskim?

- Oj, zdziwiłaby się pani. Jest bardzo duża chemia w naszej pracy i bardzo dobrze się uzupełniamy. Nie wyobrażam sobie by ministrem rolnictwa był dzisiaj ktokolwiek inny i mówię to z pełną odpowiedzialnością. A Marek Sawicki, zamiast publicznie krytykować, niech zejdzie na ziemię i zajmie się robotą. (…)

- Co się dzieje z listą firm, które miały zarobić na aferze zbożowej?

- Jest na niej 570 firm zarejestrowanych w Polsce, które były importerami tych produktów do naszego kraju.

- Kiedy poznamy nazwy tych firm? Przecież pan zapowiadał, że tę listę opublikuje.

- Tak. Pierwszą listę dostałem chociażby bez importerów rzepaku. (…) Od pewnego momentu ta lista się powiększała i czekamy aż będzie pełna. Ona już dziś jest bardzo szczegółowa.

- Rozumiem, że pana stanowisko się nie zmieniło i będzie opublikowana?

- Będzie. Ja dziś nie mogę sobie pozwolić na to żeby taka lista nie była przedstawiona, choćby w trakcie rozmów z rolnikami. Uważam, że to oni pierwsi powinni na nią spojrzeć. To kwestia szacunku dla protestujących.

- Ile, szacunkowo, rolnicy stracili na aferze zbożowej?

- Wartość tych produktów to około 6 mld 250 mln zł. (…) Rozmawiała Kamila Biedrzycka

Listen on Spreaker.