Hoc 2.0, czyli Himalaje nonsensu
Podobno do Sejmu trafiła nowa ustawa, mająca zastąpić ustawę nieszczęsnego Czesława Hoca. Podobno – bo gdy piszę te słowa w środę wieczorem, nie ma po niej na razie śladu na stronach sejmowych. Można jednak spokojnie zakładać, że jeśli napisano ów tajemniczy projekt po spotkaniu rządu z opozycją, które miało miejsce we wtorek, to jakość legislacji będzie trzymała poziom projektu posła Hoca. Czyli tak mniej więcej poziom Rowu Mariańskiego, a może nawet kilka metrów niżej.
Nie chce mi się już nawet wyjaśniać, dlaczego tworzenie na tym etapie epidemii jakichś regulacji, wprowadzających do firm zasady segregacji, a więc wraz z nimi napięcia, nieporozumienia, awantury i zapewne procesy przed sądami pracy – jest skrajnie głupie i nic nie da w kontekście walki z epidemią. Nie muszę też chyba pisać, że kolejne państwa zaczynają odchodzić od restrykcji. Swój firmowy zamordyzm poluzowała nawet już nieco Austria, a Dania zapowiedziała, że będzie traktować covid jak inne choroby zakaźne. No, ale wiadomo – Polska zawsze musi być w awangardzie. Na ogół jest to niestety awangarda głupoty i nadgorliwości – jedno wynika z drugiego.
Wszystko to jednak zostawmy. Zafrapował mnie bowiem w szczególności jeden pomysł, który miał się pojawić podczas spotkania władzy z opozycją. O pomyśle tym miał poinformować osobiście pan wicepremier ds. bezpieczeństwa, Jarosław Kaczyński, oznajmiając, że w nowym projekcie ustawy zostanie zawarta zmiana kodeksu postępowania cywilnego, która umożliwi pracodawcom szybkie pozywanie niezaszczepionych pracowników za spowodowanie zakażeń w firmie. Otóż w kategoriach nonsensu ten zamysł sytuuje się nawet wyżej niż zamykanie lasów, a fakt, że powiadomił o nim sam Naczelnik pokazuje jedynie miarę jego zbreżniewienia.
Pomińmy tutaj potencjalne uderzenie w relacje panujące w miejscu pracy. Pomińmy fakt, że nie ma powodu, aby pozywać tylko niezaszczepionych, bo zaszczepiony może równie dobrze wysłać całą firmę na kwarantannę. Pomińmy, że wobec braku obowiązku szczepień jakieś wyróżnienie w jakimkolwiek przepisie prawa cywilnego niezaszczepionych byłoby pogwałceniem podstawowej zasady równości obywateli wobec prawa. Ale chciałbym, żeby pan prezes Kaczyński w swej niezgłębionej mądrości wyjaśnił mi tylko jedno: w jaki sposób pracodawca miałby przed sądem wykazać – a musiałby to zrobić, bo takie są zasady procesu cywilnego – że zakażenia w jego firmie spowodowała konkretna osoba? Czy Jarosław Kaczyński sądzi, że wirusom można przypinać malutkie tabliczki z nazwiskiem nosiciela?