Od blisko pięciu lat Bronisław Komorowski rządzi w prezydenckim pałacu - podpisuje ustawy, wetuje, odsyła do Trybunału Konstytucyjnego. Aż trudno uwierzyć, że mógł zaliczyć taką wpadkę jak w rozmowie w TOK FM. Komorowski z przekonaniem zarzekał się, że jako głowa państwa nie ma uprawnień do podpisania budżetu i oskarżał pozostałych kandydatów o niewiedzę.
- Prezydent z mocy konstytucji nie podpisuje budżetu, nie ma prawa go wetować. Jeżeli kandydaci tego nie wiedzą i opowiadają bajki, jakby kandydowali na premiera, to jest to element kompromitacji politycznej - przekonywał stanowczo prezydent.
Tymczasem stan prawny jest zupełnie inny. Zgodnie z konstytucją podpisanie ustawy budżetowej to właśnie jedno z uprawnień głowy państwa. - Prezydent Rzeczypospolitej podpisuje w ciągu 7 dni ustawę budżetową albo ustawę o prowizorium budżetowym przedstawioną przez Marszałka Sejmu - czytamy w artykule 244 Konstytucji RP.
Tak rażącą wpadkę prezydenta można tłumaczyć chyba tylko zmęczeniem w końcówce kampani...
Zobacz też: Nowy sondaż Super Expressu: Kukiz ma już 14,3 procent