Redakcyjni koledzy umieścili w tygodniku poruszający tekst, w którym wspominają i żegnają Daniela Passenta. – Sądziliśmy, że i tym razem to tylko przerwa na leczenie, że wróci ze szpitala do redakcji i czytelników; ale nie, już nie znalazł sił – czytamy. Później opisują, jak był oddany swojej pracy przez całe życie, nawet gdy objął stanowisko ambasadora w Chile. – Przez lata był jednym z najwybitniejszych felietonistów w dziejach polskiej prasy, stworzył swój wyjątkowy styl, błyskotliwy, dowcipny, ironiczny. Żartował, ze wierzy tylko w maszynę do pisania, ale to nie była prawda; wierzył – tak uformowało go szczególne własne doświadczenie – w siłę przetrwania, lojalność, rozsądek ludzi, ich inteligencję – wspominają koledzy. Dalej opisują, że Daniel Passent był nie tylko wspaniałym dziennikarzem, ale także przyjacielem. – Był stałym punktem orientacyjnym, łącznikiem z przeszłością gazety, ale też życzliwym recenzentem tekstów, doradcą, dla wielu z nas osobą prywatnie bliską. Będziemy musieli nauczyć się żyć bez Passenta – napisali. Na koniec złożyli wszystkim bliskim kondolencje. To przepiękne słowa, które na pewno wywołają łzy wzruszenia u niejednej osoby.
Sprawdź: Na co chorował Daniel Passent? W styczniu nagle zniknął
W naszej galerii możesz zobaczyć Daniela Passenta z żoną.