Ustawa ratunkowa
W szpitalu w Pszczynie zmarła trzydziestolatka. Była w piątym miesiącu ciąży. Przedwcześnie odeszły jej wody, było wiadomo, że ciąży nie uda się uratować. Jednak lekarze czekali z decyzją o terminacji do momentu, kiedy serce płodu przestało bić. Dla pani Izabeli było za późno – zabiła ją sepsa.
Tego dramatu, tej śmierci można było uniknąć. Organizacje feministyczne alarmowały, że dojdzie do takich wydarzeń. Od miesięcy donoszą o kobietach, które straciły zdrowie z powodu wstrząsu septycznego, wywołanego zbyt późnym przerwaniem groźnej dla nich ciąży. Wiele z tych kobiet nie będzie już mogło mieć dzieci. To bezsensowne okrucieństwo będzie trwać tak długo, jak nie zostaną zmienione przepisy.
Prawica próbuje teraz wymigać się od odpowiedzialności. Obowiązuje wersja, że dramat w Pszczynie to zwykły „błąd lekarski”. Ale tego dramatu nie da się zamknąć w suchej frazie o „błędzie”. To, jak działają lekarze, zależy od tego, jakich oczekują konsekwencji. Dziś w Polsce medycy boją się podejmować decyzje. To dzieło fanatyków, którzy w zeszłym roku doprowadzili do nieludzkiego zaostrzenia prawa. Jeśli państwo nakazuje, żeby ratować zdrowie kobiety, lekarze będą zachowywać się inaczej, niż wtedy, gdy pozostawia w tej sprawie wątpliwości i bombarduje ich antyaborcyjną propagandą.
Są lekarze, którzy zaryzykują karierę dla swoich pacjentek. Są też wśród nich, nie ukrywajmy, religijni radykałowie, tacy jak doktor Chazan. Większość to jednak zwykli ludzie, którzy po prostu wykonują swoją pracę i słuchają poleceń. Od roku słyszą „z góry”: Nie przerywaj ciąży! Będziesz mieć problemy, będziesz mieć pod szpitalem ciężarówkę fanatyków, będziesz się tłumaczyć przed policją. Zadbaj o to, żeby nie mieć aborcji w papierach. Efekty są oczywiste. Prawica doprowadziła do sytuacji, że kobiety w ciąży po prostu się boją. I mają poważne powody, żeby się bać. Idąc szpitala w związku z powikłaniami w ciąży, nie mogą mieć pewności, że to ich życie będzie najważniejsze.
Tych dramatów można uniknąć. Ustawa ratunkowa jest gotowa, posłanka Magdalena Biejat złożyła ją w Sejmie wiele miesięcy temu. Ta ustawa nie wdaje się w filozoficzne rozważania. Mówi po prostu o tym, żeby przestać ścigać lekarzy, którzy troszczą się o swoje pacjentki, szanują ich wolę i podmiotowość. Jest napisana w taki sposób, żeby mógł za nią zagłosować konserwatysta. Mimo to trafiła do sejmowej zamrażarki.
PiS ma w tej sprawie wybór. Każdego dnia, mrożąc ustawę posłanki Biejat, wybiera sojusz z fanatykami religijnymi. I ponosi za to pełną, polityczną odpowiedzialność.