Jarosław Gowin bardzo mocno podpadł Lidii Staroń. Senator niezależna nie wytrzymała i opowiedziała w Polsat News, jak według niej cała sprawa z wyborem Rzecznika Praw Obywatelskich wyglądała. - Gowin zachował się nie fair wobec ludzi i wobec danego słowa. Przez pół roku i on i osoby z jego partii nie tylko mnie namawiali, ale i chodzili do Senatu, sprawdzali, czy będzie poparcie - i przede wszystkim ustalili to (poparcie - red.) z PiS - mówiła z pewnym wyrzutem Lidia Staroń. Kobieta z Senatu wspominała też coś o "brudnym planie, który miał uderzyć w PiS, a nie w nią". - Gowin zapewniał, że będę miała poparcie nie tylko PiS-u, ale i opozycji. Byłam pewna, że jest poważnym człowiekiem - podkreśliła Lidia Staroń. Później stać miało się coś bardzo dziwnego. Jarosław Gowin miał zadzwonić do Lidii Staroń i sugerować, by ta zrezygnowała z walki o fotel RPO, bo... udało się zebrać większość dla innego kandydata, czyli prof. Marcina Więcka.
ZOBACZ TAKŻE: Kim jest Lidia Staroń? Nie zgadniesz, ile ona ma dzieci. Jak to możliwe?!
Jak na to zareagowała Lidia Staroń?- Chciałam natychmiast zrezygnować, bo to nie jest moja walka. Ale parlamentarzyści, którzy obok mnie siedzieli, powiedzieli, że to jest straszne, że to nie jest polityka. Przecież polityka to troska o dobro wspólne, politycy powinni być wzorem - górnolotnie zaznaczyła senator.