"Super Express": - Sztabowcy Jarosława Kaczyńskiego nie wykluczają powrotu do wspólnej koalicji PO-PiS. Co mamy przez to rozumieć?
Prof. Janusz Majcherek: - Można to interpretować jako element gry politycznej oraz kampanii wizerunkowej. PiS dobrze wie, że od kilku lat nie potrafi dorównać Platformie pod względem poparcia społecznego. W myśl sprawdzonej taktyki - jeśli nie możesz pokonać przeciwnika, to się do niego przyłącz - szuka z PO porozumienia. Ale w ten sposób PiS może też chcieć pokazać niezdecydowanym wyborcom bądź tzw. sierotom po "PO-PiS" swoje kompromisowe oblicze.
- W 2005 roku zdecydowana większość Polaków głosowała na koalicję PO-PiS. Która z partii ponosi winę za nieudaną próbę jej utworzenia?
- Nie wiemy, ilu wyborców rzeczywiście chciało tej koalicji. Natomiast tego, że nie doszło do jej powstania, nie rozpatruję w kategoriach winy. Dla mnie nie stało się nic złego. Politycy PO i PiS mówiący o takiej koalicji albo byli naiwni, albo mamili obywateli taką perspektywą. W obu przypadkach obiecywali gruszki na wierzbie. Do tych drugich należał przede wszystkim Jan Rokita, który znajduje się dziś na marginesie polskiej sceny politycznej.
- Coś było jednak powodem, że do powstania tej koalicji nie doszło.
- PO i PiS już wówczas były dwoma całkowicie odmiennymi obozami politycznymi. Różnica dotyczyła tak fundamentalnych kwestii, jak rola państwa w gospodarce, społeczeństwa obywatelskiego w demokracji czy Kościoła w państwie. Próby zatarcia tych różnic są nie tylko skazane na klęskę, ale również szkodliwe i niebezpieczne dla demokracji.
- Dlaczego?
- Bo zamazują rzeczywisty obraz sytuacji politycznej w Polsce. Dziś główna oś podziałów i najważniejsza alternatywa przebiega między PO a PiS. Obie partie odwołują się do odmiennych porządków III i IV RP, a łączne poparcie dla nich sięga ponad 70 proc. Ci, którzy kiedyś oczekiwali takiej koalicji, nie rozumieli istoty demokracji. Ta ma przecież dążyć ku alternatywie politycznej, a nie zacieraniu różnic i sporów. Taka koalicja byłaby więc czymś sztucznym z natury. Byłaby też oszustwem politycznym.
- Ostatnio różnice między obydwoma partiami jeszcze bardziej się pogłębiły.
- To prawda. PiS przejął elektorat i bazę społeczną skrajnych środowisk politycznych: Ligi Polskich Rodzin oraz Samoobrony. Rozziew pogłębiła też ostra kampania wyborcza z 2007 roku. A kropkę nad i postawiła wroga kohabitacja rządu Platformy z PiS-owskim prezydentem. Tej wrogości nie da się już zasypać. Koalicja PO-PiS nie jest i nigdy nie była możliwa.
Prof. Janusz Majcherek
Socjolog, filozof, profesor Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie