Nowa koalicja w rządzie? „Nikt nie myśli poważnie"
Politycy ze zniecierpliwieniem czekają na wynik najbliższych wyborów prezydenckich, bo od tego kto wygra miejsce w Pałacu, zależeć będzie dalsze przetasowanie na scenie politycznej i zapowiadana przez premiera rekonstrukcja rządu. Jak przekonywał ostatnio jeden z polityków PiS, ludowcy po wyborach mogliby chcieć zmiany politycznego partnera. – Jestem po rozmowach z działaczami PSL. Mówią, że my nie będziemy głosowali na „tęczowego Rafała", ponieważ on może spowodować, wspólnie z Donaldem Tuskiem, że PSL przestanie istnieć na wsi, że nastąpi rozkład PSL-u – tłumaczył w programie „Tłit” Łukasz Kmita. W jego ocenie obecny premier Kosiniak-Kamysz, choć nie jest zwolennikiem tego, żeby rozstawać się z koalicją Tuska, to jednak „widzi tę frustrację”.
Zwróciliśmy się z pytaniem o tę kwestię do jednego z członków PSL Jarosława Rzepy. – Polskie Stronnictwo Ludowe, które podjęłoby taką decyzję, by się po prostu rozpadło i na pewno nikt się nie zgodzi, żeby tak się stało. Zostajemy przy tej koalicji, którą zawarliśmy i tutaj żadnej zmiany nie będzie. Nikt nie myśli poważnie w klubie PSL-u żeby nawet namawiać prezesa, żebyśmy zmienili cokolwiek po pierwszym czerwca – mówi nam Rzepa.
Słyszymy, że nawet, gdyby taka propozycja padła i ktoś chciałby ją przeforsować, nie byłoby na to zgody wewnątrz klubu.
– Docelowo mogłoby to doprowadzić do rozpadu partii, więc ma mojej zgody na coś takiego. Jako poseł, po prostu bym odszedł – przekonuje polityk.
– Gdyby wyborcy się od nas odwrócili, to nie zagłosowaliby tak w ostatnich wyborach i nie daliby nam mandatu na to, żebyśmy stworzyli wspólnie koalicję – mówi Rzepa w rozmowie z „SE”