Dzięki udanym kampaniom kierowanym przede wszystkim do młodych dynamicznych klientów mBank jest jednym z najlepiej rozpoznawanych banków. Reklamy akcentowały wymierne zyski, na jakie mogli liczyć klienci. Bankowi chodziło o przyciągnięcie klientów, którzy rzeczywiście umieją docenić zalety oferty i szybko zareagować, przenosząc konto z mniej korzystnej instytucji do tej skrojonej specjalnie na potrzeby rzutkiego klienta. Kiedy udało się pozyskać do mBanku wielu ludzi, okazało się - na nieszczęście bankowców - że potrafią oni kalkulować i porównywać. Porównali raty kredytów, które muszą płacić w mBanku i te, które płaciliby w innych. Porównali umowy, które choć zgodne z prawem, zostały przez bankierów zinterpretowane bynajmniej nie na korzyść klientów. Efekt? Klienci mBanku jeżdżą teraz po ulicach dużych miast z wielkimi tablicami skutecznie obrzydzającymi ten bank. Cóż, niezadowolony klient to klient bardzo niebezpieczny. Bo klient to potęga, a mBank właśnie się o tym przekonuje...
Klient to potęga
2009-06-24
4:00
Nie zadzieraj z klientem, bankowcu ty! O co chodzi? Chodzi o mBank. Z jednej strony mamy pomysłowe reklamy mBanku w telewizji, a z drugiej bardzo dynamiczną akcję klientów tego banku. Ta akcja też właściwie reklamowa, a właściwie antyreklamowa....