"Super Express": - Robi na panu wrażenie opublikowana w "Pulsie Biznesu" lista wstydu polityków PO, ich krewnych i znajomych zatrudnionych w spółkach Skarbu Państwa?
Klaus Bachmann: - To nie jest nic nowego. Mamy to od 20 lat, a wcześniej też było. Robiła to każda partia, która była w Polsce u władzy od 1989 roku. Niezależnie od struktury i ideologicznego profilu.
- Czy w Niemczech jest podobnie?
- W Niemczech jest tego trochę mniej. Głównie dlatego, że kraj jest bardziej zdecentralizowany. Są do obsadzenia pozycje w administracji, w rządach landów. Mamy też fundacje polityczne, do których mogą odchodzić zasłużeni działacze. Z punktu widzenia zwykłego członka partii jest mnóstwo różnych zachęt i korzyści, które wynikają z samego faktu, że się należy do danej partii. W Polsce aż takich korzyści nie ma.
- Co by się stało, gdyby ktoś sporządził taką listę w Niemczech?
- Też byłoby powszechne oburzenie i prasa by to krytykowała. Inną sprawą jest, że większość niemieckich spółek wielkiego przemysłu została już dawno sprywatyzowana. Możliwości korupcji są więc ograniczone.
- Da się z tym walczyć?
- Nie ma sensu. Wielu próbowało na całym świecie, ale ja nie znam takiego przypadku, żeby się udało. Najwyraźniej nepotyzm i kumoterstwo są czymś, co należy do istoty partii politycznych. A możliwości obejścia wszelkich regulacji w tym zakresie jest jednak dużo. Ważniejsze są efekty, czyli jakie wyniki osiągają instytucje obsadzone przez znajomych królika. Czy instytucja produkuje to, do czego została powołana? Na podstawie doświadczeń z Niemiec i Polski straciłem nadzieję na to, że da się powstrzymać burmistrza od zatrudnienia swojej siostrzenicy jako księgowej w urzędzie miasta. Ona ma być po prostu dobrą księgową.
- Platforma dwa razy z rzędu wygrała wybory. Może poczuła się zbyt pewnie u władzy?
- Na pewno można głębiej penetrować stanowiska w administracji i spółkach Skarbu Państwa, gdy się rządzi przez dwie kadencje.
- Premier Tusk w ogóle nie powinien obiecywać odpolitycznienia spółek Skarbu Państwa?
- Obiecywać mógł, ale powinien mieć świadomość, że tej obietnicy nie dotrzyma.
Klaus Bachmann
Korespondent niemieckich mediów w Polsce