Rząd chce zmniejszyć dostępność alkoholu
Zdaniem wiceministra Koniecznego, całe społeczeństwo ponosi koszty picia alkoholu. Chodzi głównie o wydatki na leczenie osób, których zdrowie ucierpiało na skutek nadużywania rozmaitych trunków. Do tego dochodzą potężne i trudne do wyliczenia koszty społeczne. Stąd pomysł na to, by piwo, wino i wódka były droższe. Wiceminister Wojciech Konieczny zwraca też uwagę na liczbę punktów, w których sprzedawany jest alkohol. - Jest ich za dużo. Jeden punkt przypada na 301 Polaków. Na stole mamy różne koncepcje. Na przykład zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w porannych i wieczornych godzinach – wyjaśnia polityk Lewicy.
Tanie wino już nie takie tanie?
Z kierunku obranego przez rząd zadowolony jest Krzysztof Brzózka (72 l.). Były dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych uważa jednak, że samo podwyższenie akcyzy może nie wystarczyć i postuluje tzw. cenę minimalną za jednostkę czystego alkoholu. - Tanie piwo powinno kosztować tyle co teraz, ale powinno zawierać zdecydowanie mniej alkoholu. Najgorszej jakości wino powinno kosztować około 14 złotych, a pół litra wódki 40 złotych – wylicza Brzózka. Ministerstwo zdrowia na razie nie podaje żadnych konkretnych wartości. Wiadomo tylko, że od 2025 roku ma być zdecydowanie drożej.