Komuno, wróć!
„Lata przywództwa Bieruta to przede wszystkim lata niebywałego postępu cywilizacyjnego, gospodarczego i społecznego” – tak Federacja Młodych Socjaldemokratów, młodzieżówka Nowej Lewicy, uczciła 75. rocznicę „wyboru” Bolesława Bieruta na urząd Prezydenta RP (5 lutego 1947 r. – przez Sejm wyłoniony po sfałszowanych przez komunistów wyborach). Zdaniem młodych komsomolców towarzysz Tomasz to jedyna osoba, „której przywództwo mogło podołać odbudowie Polski po zniszczeniach doznanych w wyniku II wojny światowej”. I wymienili sukcesy tego „jedynego”: koniec feudalizmu i pańszczyzny, likwidacja analfabetyzmu, elektryfikacja wsi.
Nawet lewicowy oko.press skrytykował kolegów, pisząc, że „Bierut był komunistycznym dyktatorem, bardzo prawdopodobnie także sowieckim agentem, wyznaczonym na polskiego przywódcę przez Stalina. Osobiście był odpowiedzialny za zbrodnie okresu powojennego”.
I choć młodzi Bierutowcy post usunęli, brzydki zapach pozostał. Nie pierwszy zresztą raz. Bo nie pierwszy raz w tzw. III RP uderzono w ofiary bolszewickich przestępców. Przypomnę, jak towarzyszka z Komunistycznej Młodzieży Polski i prokremlowskiej partii Zmiana, niejaka Ludmiła Dobrzyniecka, negowała zbrodnie Stalina: „Stalin był dobrym przywódcą, na pewno nie totalitarnym. Uratował Polskę po wojnie, choć wcale nie musiał. Przypisuje mu się różne błędy, ale nie można do nich zaliczyć »jakichś czystek«, bo o tym nie wiedział. Był w końcu prostym człowiekiem, a ile miał na głowie (panowanie nad tyloma krajami)”. A o ludobójstwie dokonanym na polskich jeńcach w 1940 r. wypowiadała się tak: „Katyń to byli Niemcy, a dziś głoszenie, że to zbrodnia Stalina, jest antyrosyjską propagandą”.
Na tym nie koniec prorosyjskiej, a co za tym idzie: antypolskiej propagandy. Jak podawał „Super Express” inny aktywista Zmiany – Bartosz Tomassi, na swoim facebookowym koncie zaproponował nową dyscyplinę olimpijską: „strzelanie w tył głowy na czas, w rowie katyńskim”.
Niech żyje towarzysz Stalin, niech żyje towarzysz Bierut – wołają (post)komuniści. Precz z Wyklętymi, precz z „Łupaszką” – dodają. To „bandyci, którzy mordowali ludność cywilną, w tym dzieci” – kłamie towarzyszka Senyszyn. „Prezydent RP oddawał dziś cześć mordercy cywilów, »Łupaszce«” – tak o pogrzebie mjr Zygmunta Szendzielarza w 2016 r. pisał naczelny „Newsweeka” Lis. „Powiedzmy sobie szczerze, że to byli bandyci” – powtarzał aktor-celebryta Zelt.
Podobnie Bierutowcy, Michnikowcy i pospolici idioci zachowali się teraz w Sejmie, nie wstając bądź wychodząc z sali, kiedy minutą ciszy parlamentarzyści uczcili pamięć zamordowanego 71 lat temu przez Bieruta i jego siepaczy mjr. Szendzielarza.
Komuno, wróć! Tak – ale do Berezy!