Naczelny dowódca na czas wojny oraz szef Sztabu Generalnego cieszy się poważaniem i wojsku, i u polityków! Nie dość, że jest doskonale wykształcony – skończył warszawski AON, ale też Królewską Akademię Obrony w Londynie, to jeszcze narażał własne życie w Iraku oraz Afganistanie jako szef Oddziału Operacyjnego i Dowódca Polskich Sił Zadaniowych.
– Wybór Rajmunda Andrzejczaka to strzał w dziesiątkę! – chwali kolegę gen. Waldemar Skrzypczak (62 l.), były wiceszef MON i dowódca Wojsk Lądowych. W rozmowie z "Super Expressem" ujawnia też anegdotę z przeszłości: – Jeden z dowódców, którzy mieli jechać do Afganistanu musiał zrezygnować. Andrzejczak od razu podjął się tej misji, chociaż propozycja była dla niego zaskoczeniem – opowiada.
Według naszego rozmówcy jedyną wadą nowego naczelnego dowódcy jest jego upór. Czy widzi wady w nominacji? A skąd! – Nigdy nie widziałem, żeby Rajmund biegał za politykami. To przede wszystkim żołnierz z dużym potencjałem, który imponuje wiedzą. Mam nadzieję, że dostanie duży kredyt zaufania – mówi nam Skrzypczak.