Kim był Kiszczak?
5 listopada 2015 r. zmarł w Warszawie Czesław Kiszczak. Istniały obawy, że zostanie pochowany na Powązkach Wojskowych, spoczął jednak na cmentarzu prawosławnym. Dlaczego tam? Wiele wskazuje na to, że był Ukraińcem – mówi mi biograf Kiszczaka, dr Lech Kowalski.
Karierę zaczynał w... Austrii, gdzie w czasie II Wojny Światowej został wywieziony na przymusowe roboty. Po wkroczeniu Sowietów do Austrii, jako młody komunista i syn przedwojennego komunisty współorganizował na miejscu milicję. Po powrocie do Polski wstąpił do PPR.
Pracował w kontrwywiadzie wojskowym, nawet wśród swoich zyskując opinię „gestapowca”. Został wysłany do Londynu, gdzie rozpracowywał środowisko polskich emigrantów z kręgów wojskowych. Jego raporty przyczyniły się do aresztowania i procesów, pod sfingowanymi zarzutami, wielu przedwrześniowych oficerów WP.
W 1957 r. ukończył szkołę wojskową w ZSRS i jak sam podkreślał, był jednym z niewielu, którzy zdobyli wyższe wykształcenie nie mając matury. Po powrocie do PRL piął się po szczeblach kariery, aż stał się zaufanym człowiekiem Jaruzelskiego. W latach 70. na wniosek Moskwy uznającej Kiszczaka za „sterowalnego” wraca do kontrwywiadu wojskowego. W 1978 r. zostaje z-cą szefa sztabu LWP.
Czesław Kiszczak był postacią numer dwa czasów dyktatury lat 80. i prawą ręką Jaruzelskiego, który powierzył mu wszystkie resorty siłowe poza armią. Był jedną z 8 osób, które przygotowywały wprowadzenie stanu wojennego. Jak w każdej strukturze mafijnej Jaruzelski potrzebował też kogoś, kto będzie bezwzględnym wykonawcą jego rozkazów bez zadawania zbędnych pytań. Kiszczak nadawał się do tego idealnie. Szef MSW brał na siebie (i swoich ludzi) całą brudną robotę. Ilość aresztowanych, skazanych, zastraszonych, torturowanych czy wreszcie pobitych i zamordowanych świadczy o tym, że Kiszczak radził z tym sobie znakomicie.
Pod koniec lat 80 współtworzył koncepcję okrągłego stołu i „pokojowej transformacji”, która miała zapewnić komunistom miękkie lądowanie po upadku systemu. Tuż po zakończeniu obrad okrągłego stołu Jaruzelski desygnował go na premiera, ale w wyniku buntu, nawet ze strony ZSL i SD jego misja zakończyła się niepowodzeniem. Na prośbę Tadeusza Mazowieckiego objął tekę szefa MSW w jego rządzie i sprawował ją do lipca 1990 r., finalizując niszczenie akt SB i MSW, za wiedzą swoich przełożonych, w tym samego Mazowieckiego, któremu nie tylko przyznał się do tego procederu, ale oświadczył, że czyni to „dla dobra ogółu”.
Po 1989 r. Czesław Kiszczak kilkukrotnie stawał przed sądem, do więzienia jednak nigdy nie poszedł. Jego dorobek nie przeszkodził Adamowi Michnikowi okrzyknąć go „człowiekiem honoru” (z czego naczelny Gazety Wyborczej później się wycofał), a wielu byłym opozycjonistom stawać w obronie Kiszczaka jako architekta okrągłego stołu.