Super Express: Premier zapowiada plan „Tarcza Wschód”, który ma nas kosztować 10 mld zł, a to tylko szacunkowy koszt?
Marcin Kierwiński: Bezpieczeństwo nigdy nie jest tanie.
- PiS, twierdzi, że powielacie ich pomysł. Mariusz Błaszczak twierdzi, że był on wdrażany już za jego czasów w Ministerstwie Obrony Narodowej.
- Pan minister Błaszczak będzie mówił różne nie najmądrzejsze rzeczy, bo niewiele zrobił za swojej kadencji. To jest autorski program pana premiera Tuska, pana wicepremiera Kosiniaka-Kamysza i pana wiceministra Tomczyka. Ostateczne decyzje, w naturalny sposób, oczywiście należały do Donalda Tuska i wynikały z bieżącej potrzeby. Widzimy co dzieje się w Ukrainie, widzimy jak bardzo wzrasta ten rosyjski imperializm… Polska granica musi być bezpieczna, a nadgraniczne terytorium musi być pasem umocnień, który będzie nie do pokonania przez ewentualne siły rosyjskie.
- Co to konkretnie znaczy? Że zapory nie pokona żaden, potocznie rzecz ujmując, rosyjski czołg?
- Oczywiście, że tak. To ma być system umocnień, stanowisk ogniowych, okopów, różnego rodzaju infrastruktury, pewnie także pól minowych, który ma doprowadzić do tego, że w razie tego „kinetycznego konfliktu” jak mówią wojskowi, wojska lądowe Federacji Rosyjskiej, jeśli oczywiście zaszłaby ta ostateczność, nie byłyby w stanie wjechać na terytorium Polski. Nie jest niczym nadzwyczajnym, że przygotowanie pola potencjalnej bitwy jest zawsze jednym z elementów strategii obronnej. My to chcemy zrobić w sposób bardzo dobry.
- Obyśmy nie musieli nigdy tego sprawdzać…
- …właśnie dlatego żebyśmy nigdy nie musieli tego sprawdzać, warto to teraz zrobić. Bo ta „Tarcza” ma być także rodzajem odstraszania ewentualnego wroga przed nawet samym pomyśleniem o tym, że na Polskę można napaść.
- W jakiej perspektywie czasowej ta inwestycja zostanie zrealizowana?
- Mamy bardzo mało czasu. Sądzę, że dokładny harmonogram będzie prezentowało Ministerstwo Obrony Narodowej. Czasu jest jednak bardzo niewiele, bo ostatnie osiem lat było stracone, za rządów PiS kompletnie nic w tym zakresie nie zrobiono. Będziemy się więc starali robić to jak najszybciej, tak żeby być gotowym w – zakładam – dwuletnim horyzoncie. (…) Wywiady większości krajów NATO mówią, że jeśli ma dojść do jakiegoś przesilenia w kwestii rosyjskiego imperializmu i kolejnych podejmowanych przez Putina kroków, to jest to perspektywa dwóch lat. Więc uważam, że w tym horyzoncie czasowym „Tarcza” musi być gotowa.
- Ale budowie zapory na granicy z Białorusią za czasów PiS byli państwo przeciwni, głosowaliście przeciw. Co się zmieniło?
- Wtedy mówiliśmy, że projekt, który proponuje PiS będzie nieskuteczny, bo miał być robiony na chybcika, bez stosownych analiz i bardzo drogo. I mieliśmy rację! Byłem na granicy i oficerowie straży granicznej pokazywali mi jak łatwo jest ten płot sforsować. Nie jest normalne, że inwestycja za niemal 1,5 mld. zł może być sforsowana w ciągu 20 sekund za pomocą samochodowego lewarka, który rozwiera przęsła tego płotu. My mówimy jasno: jeśli ta bariera ma być skuteczna, to musi zostać rozbudowana. Stosowne plany zostały przygotowane w MSWiA podczas mojej kadencji. Mamy dokładne plany ewentualnego rozbudowania drugiego pasa tej zapory, drogi technicznej, wzmocnienia elektroniki, systemu dronów latających nad tą zaporą. Chcemy uczynić żeby nasza granica była wreszcie bezpieczna. A jeśli dziś politycy PiS przypisują sobie jakieś wielkie zasługi, to ja im powiem: panowie, wy się raczej powinniście wstydzić, że wydaliście tyle pieniędzy na tak niefunkcjonalną zaporę.
- A propos zasług, co pan uważa za swoje największe osiągnięcie w ciągu tych pięciu miesięcy w fotelu ministra spraw wewnętrznych i administracji?
- Kilka rzeczy. Przygotowanie rozwiązań, które mają ułatwić powrót do służby doświadczonym oficerom, 20-proc. Podwyżka dla funkcjonariuszy służb podległych MSWiA, przygotowanie ustawy o obronie cywilnej, odpolitycznienie policji, która już teraz nie jest prywatną agencją ochroniarską pana Kaczyńskiego. Setki radiowozów już nie bronią jego domu, czyli przywrócenie takiej elementarnej równowagi. Przywrócenie policji i służb mundurowych obywatelom tak, żeby działały w ich interesie, a nie w interesie jednej konkretnej partii politycznej. Rozpoczęliśmy bardzo głęboki proces zmian, także kadrowych, w polskiej policji, w straży pożarnej, także w straży granicznej. Wszystko w ministerstwie jest już ustawione na właściwe tory, ten pociąg już jedzie i jestem przekonany, że pan minister Tomasz Siemoniak doprowadzi te wszystkie procesy do szczęśliwego końca. To był wielki zaszczyt pracować w tym rządzie, pokazaliśmy, że nie ma świętych krów, że nie ma osób, które są poza odpowiedzialnością prawną. To jest jeden wielki sygnał do wszystkich polityków w kraju.
- Nie żal panu zostawiać krajową politykę?
- Ja niczego nie zostawiam.
- Jak to pan nie zostawia? Przecież nie pozostanie pan raczej sekretarzem generalnym Platformy i szefem warszawskich i mazowieckich struktur.
- To będą decyzję premiera Donalda Tuska. Ale jeśli chodzi o wspomniane przez panią struktury lokalne, to nic tutaj nie planuję zmieniać. Jeśli chodzi o Warszawę i Mazowsze nic nie planuję zmieniać.
- A Paweł Graś zastąpi pana w roli sekretarza generalnego?
- Tak jak powiedziałem, to będą decyzje pana premiera.
- Nie dogadywaliście się jeszcze w tej kwestii?
- Jeśli pan premier zdecyduje się zmienić sekretarza generalnego... statut Platformy Obywatelskiej jest tak skonstruowany, że to szef partii decyduje. Ja polskiej polityki nie zostawiam, będę tutaj cały czas aktywny, jest wiele rzeczy do zrobienia. I na niwie europejskiej i na niwie polskiej będę dalej walczył z bezczelnością i arogancją polityków PiS-u. Tu się nic nie zmieni. Wie pani, różne są epizody życiowe.
- Parlament Europejski ma pan zamiar traktować jako epizod?
- Jako poważne życiowe doświadczenie i wyzwanie. (…) Jeśli pani mnie pyta czy żal zostawiać MSWiA, to oczywiście, że żal, bo to pięć miesięcy bardzo intensywnej pracy, ale taką decyzję podjąłem, a pan premier Donald Tusk wyraził na to zgodę.
- Czyli to była pańska decyzja, nie premiera?
- To ja jako pierwszy z nim rozmawiałem, że chcę kandydować. Rozmawialiśmy o różnych konsekwencjach tej decyzji i pan premier wyraził na to zgodę, decyzja wyszła ode mnie.
- Te wybory to rzeczywiście „wojna cywilizacji”? PiS naprawdę bardziej patrzy na Wschód niż na Zachód?
- Oczywiście, spotykają się z putinowskimi pacynkami. Po co? Pokaż mi swoich przyjaciół, a powiem ci kim jesteś. (…) Widać PiS-owi bliżej do Kremla niż Brukseli.
Rozmawiała Kamila Biedrzycka