W środę posłowie komisji administracji i spraw wewnętrznych oraz komisji obrony narodowej wysłuchali informacji szefów MSWiA i MON oraz szefów podległych im służb odpowiedzialnych za ochronę najważniejszych osób w państwie (BOR, Żandarmeria Wojskowa). Rozmowy dotyczyły m.in. ostatnich wypadków drogowych z udziałem szefa MON, Antoniego Macierewicza oraz premier Beaty Szydło.
Płk Tęcza, zapytany o Kazimierza Bartosika, czyli kierowcę, który 25 stycznia wiózł Macierewicza, stwierdził: - Nie jestem właściwy, by odpowiedzieć, dlaczego się oddalił, co nim kierowało, na pewno takiego polecenia nie mógł dostać od dowódcy zabezpieczenia ochronnego. Dodał, że jedyną osobą ewakuowaną po wypadku i przewiezioną dalej innym autem był szef MON. Poinformował, że ŻW w ramach pomocy prawnej udzielanej prokuraturze doprowadziła pana Kazimierza do lekarza w celu sprawdzenia krwi na zawartość alkoholu. Krew pobrano w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej w Warszawie. Jak powiedział, badanie krwi odbyło się "do trzech godzin" po zdarzeniu. Wyjaśnił, że żandarmeria może jedynie sprawdzić zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu, dlatego nie badała krwi na miejscu.
Maciej Kierwiński z PO skomentował krótko:
Nazwijmy to po imieniu - kierowca Macierewicza zbiegł za zgodą szefa MON z miejsca wypadku. Ucieczka z miejsca wypadku to przestępstwo https://t.co/kWLXRz2QB6
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) 9 marca 2017
Zobacz także: TAJNY plan Kaczyńskiego, jak zablokować kandydaturę Tuska