Od opozycji PRL do premiera III RP
Nie ma wielu polityków, którzy przez ponad cztery dekady utrzymują się w najwęższych decyzyjnych kręgach. Do tej grupy z pewnością należy jednak Jerzy Buzek. W dodatku był wszędzie tam, gdzie decydowały się losy Polski. Jako naukowiec Politechniki Śląskiej został delegatem na I Zjazd „Solidarności” i jednym ze współprowadzących obrady. - Nie wyobrażałem sobie w tamtych czasach, że będę kierował rządem, który będzie de facto realizował program pierwszego zjazdu. Tak naprawdę reformy, które wprowadziliśmy, to była na dobrą sprawę realizacja solidarnościowego programu – opowiada nam Jerzy Buzek. Ale wspomniane reformy (edukacyjna, emerytalna, administracyjna, zdrowotna) nie zostały najlepiej ocenione przez społeczeństwo. Poparcie dla rządu AWS-UW w trakcie kadencji spadło według CBOS z około 50 do niespełna 20%. W 2001 roku AWS nie dostała się nawet do Sejmu, ale jak twierdzi politolog dr Olgierd Annusewicz (47 l.), to efekt także dużych zmian na scenie politycznej, a także powstania kluczowych do dziś formacji, czyli PO i PiS. - To był niezły premier, zwłaszcza w pierwszej części swojego rządzenia. Premier, który był trochę ofiarą walki liderów AWS i to nie pod dywanem, tylko na dywanie. Buzek był w stanie dużo zrobić, mając bardzo niesprzyjające warunki – mówi ekspert. Niezależnie od tego, w 2001 roku były premier znalazł się na potężnym politycznym zakręcie. Stosunkowo szybko wyszedł na prostą.
Buzek z historycznym poparciem w Brukseli
Trzy lata później uzyskał najlepszy wynik w kraju w wyborach do Parlamentu Europejskiego. A po kolejnych pięciu latach kierował jego pracami. Kiedy teraz rozmawiamy z Jerzym Buzkiem, właśnie ten moment uznał za najpiękniejsze polityczne wspomnienie. - Dostałem najwyższe w historii poparcie, pomimo, że byli również inni kandydaci, więc to było dla mnie jakieś niesamowite. I symptomatyczne, bo przedstawiając się powiedziałem na początek jedno zdanie, że swoją karierę, znaczy swoją działalność polityczną rozpocząłem w NSZZ „Solidarność”. Ta informacja im wystarczyła – uśmiecha się były premier.
Politolog dr Bartosz Rydliński (39 l.) jest dość krytyczny w ocenie Buzka w roli premiera, ale uważa, że na czele PE Polak spisał się znakomicie. - Świetnie sprawdzał się w roli przewodniczącego, czy w ogóle później wpływowego europarlamentarzysty. Najlepiej świadczy o tym owacja nie tylko deputowanych EPP, ale też innych frakcji, tak podniośle żegnali Jerzego Buzka i jego karierę polityczną – mówi Rydliński. Wspominając swoją długą polityczną drogę, były szef rządu podkreśla, że jego osiągnięcia zawsze były efektem zespołowej pracy i wielkiego wkładu dziesiątek, czy nawet setek anonimowych nieraz urzędników, działaczy, czy społeczników. A kiedy pytam go o rolę szczęścia uśmiecha się i nie zaprzecza. - Redaktorze szczęście… szczęście gra tutaj wielką rolę, zgadzam się – kwituje Jerzy Buzek.